Jak pokonać wyrzuty sumienia po jedzeniu i wygrać z bulimią?
Witam. Mam 20 lat. Od ponad 4 lat choruję na bulimię. Mam 162 cmwzrostu, ważę 52 kg. Uważam, że to stanowczo za dużo:/ Wszystko zaczęło się w liceum. Jedna z moich koleżanek gwałtownie straciła na wadze. Ja w okresie dojrzewania przytyłam tu i ówdzie, nabrałam kobiecych kształtow. Nie podobało mi się to. Postanowiłam schudnąć. Koleżanka doradziła mi, że wymioty to najlepszy sposób na szybkie zrzucenie wagi. Spróbowałam. Na początku sporadycznie, później coraz częściej. Schudłam do 44 kg, jadłam nawet w drodze do łazienki, zanim wszystko zwymiotowałam. Rano kręciło mi się w głowie. W tym stanie tkwiłam ok. rok. Później znalazłam chłopaka, starałam się jeść normalnie (on nic nie wiedział o mojej chorobie). Przytyłam znowu, bo wymiotowałam rzadziej, a odruch rzucania się na jedzenie pozostał. Wszyscy moi znajomi zawsze się dziwili, jakim cudem tak wygladam, pochłaniając takie ilości jedzenia. Tłumaczyłam genami, dobrą przemiana materii.
Na wakacjach postanowiłam z tym skończyć. Próbowałam jeść mniej i zdrowo. Niestety, nawet po zjedzeniu niewielkich ilości jedzenia odczuwałam wyrzuty sumienia i wszystko zwracałam. Próbowałam przejść na głodówkę, ale wytrzymałam 3 dni... Moj chłopak dowiedział się o tym, że choruję. Obiecałam mu, że z tym skończę. Nie udało się. Teraz nie mamy okazji widzieć się często, on niczego nie zauważa. Myśli, że to już za mną. Źle mi z tym, że go oszukuję... Staram się z tym skończyć, ale nie potrafię. Kiedy mam pełny żołądek, czuję się źle, boję się, że przytyję. Zrobił mi się cellulit na udach, czasem boli mnie serce i wątroba:/, jestem ospała. Na razie zęby i włosy mam w porządku, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Z jednej strony chciałabym z tym skończyć, z drugiej - marzę o 5 kg mniej...