Jak przekonać partnera, aby zgodził się na leczenie?
Mam 29 lat, od roku mieszkam z partnerem, który ewidentnie ma problem z alkoholem. Początkowo przymykałam na to wszystko oko, tłumacząc go stresującą pracą i problemami, ale zauważyłam, że on zawsze znajdzie sobie powód, każda okazja jest dobra. W dzień funkcjonuje normalnie ale pod wieczór zaczyna się robić nerwowy, wręcz agresywny, chce jak najszybciej wracać do domu żeby się napić. Jak on to mówi "piję dla relaksu". Po rozmowie z jego siostrą dowiedziałam się, że od dawna ma taki problem. Martwię się o niego, bo on nawet jedzenie zastępuje piwem. Nic już na niego nie działa, żadne prośby, płacze, zastraszania, szantaże.
Jakiś czas temu zrobił jeden krok, ale w złym kierunku. Poszedł po poradę do lekarza ogólnego, który stwierdził, że niekoniecznie jest on alkoholikiem, że to ja przesadzam, bo każdy przecież pije, a nie każdy jest alkoholikiem. I po tej rozmowie on już nie chce się zgodzić na jakąkolwiek pomoc, gdyż twierdzi iż jest zdrowy. On ma 36 lat, pije co wieczór, nie dojada, pali papierosy. Niszczeje w oczach. I coś z jego psychiką się dzieje: zapomina, myli wydarzenia, coś powie a potem się kłóci, że nie powiedział. Bywa tak, że przetrzymam go w domu, zagadam, chowam klucze, pieniądze, żeby tylko nie pił ale on wtedy jest agresywny i nie śpi całą noc. Nie potrafi żyć bez picia. Okłamuje mnie, pije po kryjomu. Czy jest jakiś sposób, żeby go przekonać do wizyty u specjalisty? Wiem czym jest alkoholizm, wiem od czego się zaczyna i jakie są kolejne etapy tej choroby. Wiem, bo mam rodziców alkoholików. Przeżyłam z nimi koszmar, a mojego partnera można jeszcze z tego wyciągnąć, tylko jak go nakłonić do leczenia?