Nie umiem zapanować nad swoimi emocjami. Jak się tego nauczyć?
Witam! Nazywam się Ewelina i mam 18 lat. Od długiego czasu miewam huśtawki nastrojów. Najczęściej odgrywa się to na moim chłopaku. Potrafię z byle blahostki zrobić wielką awanturę.
Dużo razy próbowałam zrywać z chłopakiem (na szczęście on myśli racjonalnie i zawsze przyjeżdża, lub po prostu jak mówię, że wychodzę, to mnie nie wypuszcza, stara się przekonywać). W pewnej chwili z dobrego nastroju robi mi sie zły, tak bardzo zły, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać, a jak już rozmawiam, to to kończy się kłótnią. Trudniej jest zawsze w drugą stronę, czyli z tej złej, pełnej agresji, krzyku w tę dobrą stronę, spokojną. Nie umiem się uspokoić tak szybko, jak mnie coś zdenerwowało.
Często robię się agresywna, jak ktoś nie zrobi czegoś po mojej myśli potrafię złapać go za twarz, czasami nawet uderzyć, podrapać, szczypać i wbijać paznokcie i to również najczęściej w stosunku do chłopaka.Często odrazu po wstaniu z łóżka mam zły humor i nie chcę z nikim rozmawiać. Jak jestem zła lub jak mam tzw. "doła" staram się wzbudzać w drugiej osobie współczucie. Jeśli się z kimś kłócę zawsze muszę mieć ostatnie słowo - tak długo się kłócę, aż tak będzie.
Chłopak często mi mówi, że jak mnie poznawał byłam calkiem inna, że się bardzo zmieniłam, że byłam spokojniejsza i dało się ze mną normalnie rozmawiać. Jeśli mam atak w ogóle się tym nie przejmuję, natomiast jak jest OK - zaczynam się zamartwiać i myśleć: "co ja głupia robię". Wszystko widzę w złych barwach. Ktoś mi powie, że ładnie wyglądam - podziękuję tej osobie, ale w głębi będę się zastanawiać co jej nie pasuje, natomiast jeśli ktoś mi powie, że, np. jestem gruba (na żarty) to to szybko biorę do siebie i staram się np. schudnąć.
Staram się z tym walczyć, z tymi emocjami, kłótniami, ale powiem szczerze - marnie mi to wychodzi. Jak już wychodzi to przez 1-2 dni, ale po tych 2 dniach jestem znów taka naładowana, że byle bałagan w pokoju, poprzestawiane rzeczy na półkach i już wybucham. Bardzo proszę o radę co robić, sama sobie nie poradzę.