Nie wiem czy kocham swojego chłopaka - co się ze mną dzieje?
Witam, mam pytanie... Od jakiegoś czasu - mianowicie od 2 tygodni mniej więcej - czuję, że jest nie tak między moim chłopakiem a mną. Od tego właśnie czasu wmówiłam sobie, że jestem gruba, brzydka i takie rzeczy... ciągle biegałam, to obciążało mnie psychicznie, gdyż nie miałam na to ochoty...biegałam na maszynie...codziennie miałam zły humor, bo jedyna myśl to 'Boże, znowu muszę biegać'...również w tym czasie mój chłopak mowił mi ciągle, że ten ciuch brzydki, noś te buty, nie te...że nie tak z makijażem... Kocha mnie bardzo i ja go też bardzo...ale poprosiłam, żeby tak nie było, bo nie mam na to siły, ciągle się kłóciliśmy, bo mówiłam, że czuję, że jestem gorsza i w ogóle...i już tego nie ma, on zachowuje się normalnie :) zawsze czułam, że go mocno kocham...teraz jak jestem z nim to tęsknię za rodzicami, chcę być w domu - a jak już jestem w domu to tęsknię za nim i chciałabym się do niego przytulić...jestem straszną panikarą...potrafię sobie coś naprawdę wmówić...i wmówiłam sobie ostatnio, że może nic do niego nie czuję, bo nie czułam tego przy pocałunku ani nic...wyrzuciłam w jakiejś części z siebie tę myśl i jest tak jak było, czuję to samo przy pocałunku...ale jestem z nim, leżę i patrzę tylko na zegarek... Dojeżdzam do szkoły, męczy mnie również jazda autobusem codziennie do szkoły...nigdy tak nie miałam... Jak leżę z nim, patrzę na zegarek, bo chcę do domu, bo mi się nudzi, myślę tylko o rodzicach... Zawsze mam tak, że jak jest taka pogoda jak teraz to ciągle płaczę i teraz też ciągle płaczę...rodzice to lekceważą...myślę, że dopadła mnie wiosenna depresja (myślę tak w 90%) lub apatia...jak pani myśli?? Potrzebuję pomocy...nie chcę zepsuć naszego związku...znajoma mi napisała, że może boję się zaangażować, ale on jest tym jedynym, zawsze to czułam...jestem z nim już 9 miesięcy... Ta pogoda teraz za oknem kojarzy mi się z czasem jak zaczęliśmy się spotykać...i dziś poczułam, jakbyśmy nic nie mieli przeżyte wspólnie...że wszystko od nowa się zaczyna...nie wiem czemu tak mam...widzę tę pogodę i przychodzą mi takie myśli...czy to depresja wiosenna?? Proszę o odpowiedź... Czy może go faktycznie nie kocham?? ale nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie chcę...ale też męczy mnie to, że całuję się i ciągle tylko rodzice, może tęsknię za nimi...na pewno tak jest... Ciągle chce mi się płakać, jestem smutna, z nikim prawie nie rozmawiam... On ma 16 lat i ja też... Proszę o pomoc, naprawdę!!! Nie mam ochoty na nic... Myślę sobie, że jak ta myśl nie minie to się zabiję...jestem w strasznym dole...nie odczuwam uczuć ani nic...na wszystko jestem obojętna... Jeśli bym go nie kochała, nie płakałabym z tęsknoty...ciągle chce mi się płakać...chcę przestać mieć te myśli, że się z nim nudzę... Mieszka w bloku...w mieście...a ja na wsi, 17 km od niego...kocham go, prawda? Czuję, że kocham...ale jednak czasem się nudzę jak leżymy czy coś...ale jak wygłupy czy coś to nie myślę o tym...może wmawiam to sobie??? Przejdzie to??? Co to?? Pomocy!!! nie chcę myśleć, że to jest objaw tego, że go nie kocham, bo wiem, że kocham!!! Pomocy!!!