Urojenia czy przewrażliwienie?

Witam serdecznie. Mam na imię Ula, mam 23 lata i w ciągu ostatnich kilku miesięcy zauważam u siebie coraz bardziej niepokojące objawy, poprzeplatane (jeśli ma to jakieś znaczenie) stresującymi sytuacjami na płaszczyźnie damsko-męskiej. Nieudany związek, w którym pokładałam duże nadzieje, kilkukrotne nachalne próby uwiedzenia, etc. Zaczynało się niewinnie - wydawało mi się na przykład, że osoby w moim otoczeniu mówią o mnie w taki sposób, bym o tym nie wiedziała - mówią szyfrem. Nawet kiedy o tym piszę, nie jestem do końca pewna, czy tak nie było naprawdę.

Innym razem jechałam taksówką, i kiedy zaczęłam rozmawiać z taksówkarzem o 'sprawach duchowych (on zaczął temat)', o tym, że intryguje go jakiś starożytny kalendarz polinezyjski, ja momentalnie wpadłam w panikę, poczułam się jak poddawana wstępnej hipnozie, dodatkowo poczułam ciarki wzdłuż kręgosłupa i ból - czy rodzaj ciągnięcia - w dole brzucha. Wydawało mi się, że ogromną rolę odgrywa jego głęboki głos, więc zaczęłam nerwowo nalegać, żeby zmienił tembr i natężenie (nietrudno się domyśleć, że zaczął na mnie dziwnie patrzeć). Niemal uciekłam z tej taksówki, paradoksalnie zostawiając sowity napiwek. Jeszcze sobie nakręciłam tę sytuację, dużo o tym myśląc - wnioski były następujące - z pewnością taksówkarz należy do jakiejś organizacji czy sekty, mającej na celu robić z mózgu pranie. Tym bardziej że nic o tym kalendarzu nie znalazłam w Internecie.

Widzę, że częstotliwość tych wydarzeń się zwiększa w niepokojącym tempie, przyznam, że najczęśniej pod wpływem alkoholu. Ostatnio nastąpiło potężne przesilenie - po imprezie wróciłam ze swoim towarzyszem do domu i kiedy tylko on zaczął chodzić po pokoju, chcąc mi przedstawić bardzo optymistyczną teorię (oboje interesujemy się filozofią), i zaczął coś perswadować, stało się coś bardzo dziwnego. Najpierw zaczęłam słyszeć nie to, co on (jak później opowiadał) mówił, albo to samo, ale w zupełnie innym kontekście. Poczułam się zagrożona potężną manipulacją, wydawało się, że każde kolejne słowo tka jakąś sieć, mającą mnie omotać, dostałam ataku paniki i zaczęłam na niego krzyczeć, żeby się zamknął.

Wybiegłam z mieszkania na klatkę i z walącym sercem stałam tam, bojąc się wrócić! Chciałam nawet dzwonić do sąsiadów (była północ, więc całe szczęście, że się powstrzymałam) i prosić o pomoc, bo znany i bliski mi facet wydawał mi się nagle groźnym sekciarzem. W mig stworzyłam sobie w głowie teorie, wszystkie poprzednie nieprzyjemne wydarzenia poskładałam w całość. Kiedy uspokoiłam się na tyle, by wrócić, byłam już niemal w 100% o tym przekonana. Zaczęłam zadawać mu pytania w rodzaju - ilu was jeszcze jest, albo - nie wypowiadaj tych i tych słów, bo to są słowa klucze. I tym podobne. Kazałam mu wyjść, więc grzecznie się ubrał i spakował. Ale kiedy już stał gotów do wyjścia, przeszło mi i go przytuliłam. Porozmawialiśmy chwilę normalnie, po czym znów jakimś nieuważnym słowem uwolnił jakiś wentyl i podobne, chociaż nieco słabsze ataki (głównie spięte siedzenie i podejrzliwość), powtarzały się kilkakrotnie do 5 nad ranem. Nawet kiedy już zasypialiśmy, mi jeszcze się wydawało, że może być cyborgiem (sic!).

Zaczyna mnie poważnie niepokoić ta sytuacja - nigdy nie miałam jakichkolwiek problemów z postrzeganiem rzeczywistości, oprócz tego, że zawsze byłam osobą dość wrażliwą i empatyczną. Ale jednak otwartą i nieprzejawiającą agresji, a na pewno nie w takim stopniu, jak stało się to ostatnio. W mojej dalszej rodzinie siostra babci cierpiała na schizofrenię paranoidalną, ja po lekturze stwierdziłam dużą zbieżność objawów. Pociesza mnie myśl, że może to tylko wina używek i dając sobie spokój ze stymulantami mózgu, nie będzie mi się to nasilać. Na trzeźwo jestem serdeczną i ciepłą osobą, ufnie podchodzącą do otoczenia - i wolałabym, żeby tak zostało :) Pozdrawiam, Ula.

KOBIETA, 23 LAT ponad rok temu

Powrót pacjenta oddziału psychiatrycznego do domu

Witam Panią!

Opisane przez Panią objawy są niepokojące i na pewno nie wolno ich lekceważyć. Mogą być one wywołane działaniem używek, o których Pani wspomina, ale nie wiem, o jakie dokładnie używki chodzi. Marihuana np. nawet po jednokrotnym zażyciu może powodować podejrzliwość wobec bliskich osób, urojenia prześladowcze i ksobne. Ostrzegam jednak, że "używki" mogą doprowadzić do trwałej zmiany osobowości.

Czynniki genetyczne odgrywają pewną rolę w zachorowaniu na schizofrenię, ale przyczyn wystąpienia choroby może być wiele, np. czynniki środowiskowe czy psychospołeczne oraz wiele innych.  Badania potwierdziły też, że wszelkie stymulanty przyspieszają ujawnienie się choroby.

Zalecałabym Pani konsultację z psychiatrą. Fakt, że Pani ciocia chorowała na schizofrenię, nie jest też bez znaczenia.

Pozdrawiam.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty