Ataki wściekłości i autoagresja u 16-miesięcznego dziecka
Witam,
Mój syn ma 16 miesięcy, odnoszę wrażenie, że jest nieco 'nadpobudliwy'. Widzę, że inne dzieci w jego wieku potrafią siedzieć spokojnie przez kilkanaście minut (np. w foteliku do karmienia podczas śniadania na feriach) - mój syn usiedzi może 2 minuty. Jeśli chodzi o nocny sen, to jeszcze do niedawna ilość przespanych przez niego nocy bez pobudki można było policzyć na palcach jednej reki - ostatnio jest juz duża poprawa. Martwi mnie to, że mój synek, który bardzo mało jeszcze mówi, prawie bez przerwy wydaje z siebie jakieś dźwięki - nie wiem, jak to nazwać, 'ryczy'? Potrafi wymówić kilka słów i umie ich użyć w odpowiednich sytuacjach, ale poza tym prawie cały czas coś ryczy, mruczy. Odnoszę wrażenie, że rozwija się prawidłowo, potrafi wykonywać dosyć skomplikowane polecenia, np. jeśli się go poprosi, żeby 'wyłączył autko', to idzie do samochodu, umie go obrócić do góry nogami, znaleźć malutki, czerwony przycisk i wyłącza samochód. Umie 'ukochać' mamę i tatę, 'dać dziubka' itd.
Natomiast od jakichś 2-3 tygodni ma napady wściekłości połączonej z autoagresją - potrafi się ugryźć w rękę tak, że ma głęboki ślad zębów. Zdarza się to najczęściej kiedy mu się czegoś zabroni, np. bawić się lekarstwami albo wchodzić do pomieszczenia gospodarczego, gdzie jest masa niebezpiecznych rzeczy. Wtedy dostaje ataku szalu, rzuca wszystkim co ma w zasięgu, kopie, wrzeszczy, wije się, gryzie itd. Czy możliwe jest, że to już 'bunt dwulatka', czy może jest to jakiś inny niepokojący objaw? Jak sobie radzić w takich sytuacjach? Próbuję ignorować jego zachowanie, na tyle na, ile to możliwe. Jak się w miarę uspokoi, to go przytulam i próbuję jakoś go zająć. Jeśli robi coś, czego nie powinien, staram się mu nie zabraniać, tylko odwrócić jego uwagę, zająć czymś innym, tak żeby nie dostał szalu. Czy takie postępowanie jest słuszne?
Z góry dziękuję za odpowiedź.