Brak namiętności w związku po wspólnym porodzie
Dzień dobry, moim problemem jest brak namiętności w naszym związku. Pół roku temu urodziłam córeczkę, narzeczony był przy porodzie. Po tym czasie nasze pożycie seksualne wyraźnie zmalało, na początku nie zwracałam na to uwagi, ale w tej chwili zaczęło mi to przeszkadzać. Minęło już 6 miesięcy od porodu, a my kochamy się średnio 1-2 razy na miesiąc. Ostatnio rozmawiałam z moim partnerem i powiedział mi, że po prostu nie ma ochoty na seks i że w ogóle mu to nie przeszkadza. Zastanawiałam się, że być może to ja go nie podniecam, ale zapewniał mnie, że jego te sprawy w ogóle nie interesują, o innych kobietach też nie myśli. Zastanawia mnie to jednak, bo raz zauważyłam, że przeglądał erotyczne zdjęcia na internecie, a wczoraj przyłapałam go na masturbacji. Tłumaczył, że czasami ma ochotę na seks, ale chciałby uprawiać go w tej chwili, a często zdarza się w takiej sytuacji, że mnie nie ma...
Szukając odpowiedzi w internecie natrafiłam na artykuły, które wyraźnie mówią, że taka oziębłość seksualna może być efektem wspólnego porodu. Poruszyłam ten temat z narzeczonym i przyznał mi rację, powiedział, że faktycznie to może być przyczyną. Chciałabym nadmienić, że to ja namawiałam mojego ukochanego do wspólnego porodu, chciałam czuć się bezpieczniej. Nie mieszkamy w Polsce, więc chodziło mi też o tłumacza, ponieważ w trakcie akcji porodowej pewnie nie miałabym głowy do rozmów po angielsku. Gdybym wiedziała, że takie mogą być skutki wspólnego porodu na pewno bym się nie zdecydowała, no ale stało się. Moje pytanie w tej sprawie jest takie: co powinnam zrobić, aby mój partner zapomniał o widokach z porodówki i zaczął dostrzegać we mnie obiekt seksualny? Bardzo chciałabym, aby obyło się bez spotkań z seksuologiem, ponieważ, jak wcześniej pisałam, nie mieszkamy w PL i ciężko byłoby znaleźć nam dobrego specjalistę za rozsądną cenę, a poza tym mój narzeczony nie jest chętny na jakiekolwiek wizyty u lekarzy. Wiem, że to nierozsądne, ale na siłę go nie zaciągnę.
Proszę mi napisać, czy ten stan minie sam, czy przede mną ciężka walka o to, aby było normalnie? Na co dzień jestem często przytulana, ukochany mnie całuje i mówi, że mnie kocha, ogółem nie szczędzi mi uczuć, tylko ten seks... Jestem pewna, że nie ma nikogo, jednak chciałabym, aby nasz związek był pełny, a bez seksu czuję, że czegoś w nim brakuje... Nie mam zamiaru rozstawać się z narzeczonym ani tym bardziej go zdradzać. Obawiam się tylko, ile czasu tak wytrzymamy. Proszę o poradę, jak ratować nasz związek.