Chłopak mnie obraża i wyzywa, ale go kocham. Co robić?
Witam! Mam 21 lat i taka sytuację: moj chłopak jest z rodziny w której był alkohol, bieda, kłótnie, zdrada itp., a ja jestem z pełnej, szczęśliwej rodziny i finansowo stoimy dobrze - to tak wstępem. Nie wiem jak mam odbierać jego zachowanie, bo raz jest po prostu sielankowo, on jest uśmiechnięty, szczęśliwy, ale wystarczy jedno słowo powiedziane przeze mnie nie w takiej formie w jakiem on by chciał i robi się piekło - padają wulgaryzmy, a ja nie wiedząc co się dzieje mówię: "hej, nic się nie dzieje, uspokój się" i jest gorzej - zaczynają się wyrzuty i docinki. On uważa, że jestem pustą lalką uważającą siebie za najmądrzejszą, najlepszą, że uważam siebie za ideał chodzący, a ja wcale tak nie myślę :(.
Wiele rzeczy mu nie odpowiada we mnie, czepia się np. tego, jak idę po chodniku :/ Już wyjaśniam: idę ulicą na naszym urlopie nad morzem i facet z wózkiem zagapił się i jechał prosto na mnie i ja nie miałam miejsca i jak odskoczyć, to były sekundy i tłum ludzi, a on powiedział, że chodzę jak dama i nie zejdę nawet z ulicy na bok ;( Poza tym wciska mi, że jestem chorobliwie zazdrosna o niego, a ja nie jestem tak, jak sobie to w bił do głowy, że jestem zazdrosna o każdą sytuację i każdy gest to wyraz zazdrości o niego - jeśli np. odbiera tel. to nie mogę spojrzeć na ten tel, :( bo to już zazdrość jest dla niego i szpiegostwo. Ciągle wysłuchuję, że się mądrzę, a ja tylko mówię co myślę, a jak pytam go o co chodzi, że tak uważa to mówi, że wielka pani studentka ;( tak jakby sugerował mi, bym rzuciła studia i była na poziomie gimnazjum lub liceum, nic wyżej...
Stawia warunki, że mam się zmienić, a jak pytam co mu nie pasuje, szczerze tak, to mowi: "nie wiem". Jeśli nie uda się mu załatwić czegoś to zaraz wyżywa się na mnie. Według niego rozmowa telefoniczna ma trwać 5 min góra, a sms jeden, nie więcej, ale z kolei jak napiszę tego jednego smsa to jest afera, że nie piszę, jakby nie wiedział czego chce. Wyzwiska są na porządku dziennym, bo on uważa, że on ma prawo wyzywać kogo chce, ale gdy - jak ja to określam - jest dobrze to naprawdę jest innym człowiekiem, kochanym - mówi kocham cię po 5 razy na 1 min. i przytula się, rozumie mnie. Tak jakby miał dwa oblicza: raz jest kochany aż do bólu, a czasami jest wredny i bezwzględny - nie wiem co się z nim dzieje :(:(.
Twierdzi, że mnie kocha, chce być ze mną - ja też kocham go, ale jak myślę o tych wyzwiskach i traktowaniu mnie to chcę mi się płakać nad sobą, że tak pozwalam się traktować. Zostawić go nie potrafię. W sumie teraz to przez to wszystko nie widzę radości w życiu - ciagłe problemy i nieporozumienia....