Co mam zrobić, żeby zacząć żyć normalnie?
Jeszcze miesiąc temu byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Dwoje dzieci, praca i cudowny partner. I właśnie ten cudowny partner z dnia na dzień stwierdził, że musi przemyśleć jakie życie chce dalej prowadzić - czy chce żyć jak kawaler itd. Poznał nową kobietę, a mnie cały czas mówi, że jego uczucia do mnie się nie zmieniły.
Muszę powiedzieć, że przez 4 lata rozumieliśmy się prawie bez słów, kontaktowaliśmy się niemalże codziennie. Jeszcze w czwartek mieliśmy plany na wakacje, na życie, a w piątek to wszystko się skończyło. Od miesiąca żyję w innej rzeczywistości, przestałam jeść - z nerwów, zawsze tak mam, tylko po raz pierwszy tak długo.Powiem, że to wydarzenie przeżywam bardziej, niż śmierć mojej mamy. Może wielu to zszokuje, ale piszę szczerze, żeby oddać cały ból, rozpacz, stan w jakim jestem.
O niczym innym nie myślę, tylko czy on wróci. Najbardziej szkoda mi moich dzieci, bo je zaniedbuję i nie potrafię tego zmienić. Najgorsze są ranki, bo nie mogę wstać, brakuje mi jakichkolwiek chęci do działania. Zmuszam się, np. pójścia na firmową kolację, jakieś odruchy samozachowawcze chyba zostały, ale z przyjemnością myślę o śmierci.
Dzieciom i tak będzie lepiej u ojca niż u rozchwianej emocjonalnie matki. Naprawdę najbardziej teraz lubię spać, a nie lubię się budzić, może... Trochę się jednak boję i jeszcze jest ten moment, gdy chcę zmienić myślenie.