Co zrobić, by każda mała rzecz mnie nie denerwowała, żebym umiała panować nad nerwami?
Mam 23 lata, prawie dwuletnia córeczkę, po porodzie wszystko było ok, potem jakieś 3 miesiące nagle zaczęło mi się robić słabo na ulicy - nigdy tak nie miałam. Po badaniach krwi okazało się, że to lekka anemia, tak bardzo się tym przejęłam że zaczęłam popadać w panikę do tego stopnia, że bałam się sama wyjść z domu, mierzyłam w nerwach po kilkaset razy dziennie ciśnienie, moi rodzice są alkoholikami, więc do tego doszedł stres, żeby dziecko nie wysłuchiwało ich kłótni, mój partner pracował cale dnie, byłam sama z dzikiem i rodzicami, którzy ciągle mi dokuczali, zaczęłam mieć urojenia, że zaraz zemdleję, że tracę oddech, że puchnie mi gardło, język ucieka, nie raz było u mnie pogotowie, ale skończyło się na zastrzyku. Teraz te objawy są mniejsze, nie biorę tabletek na uspokojenie, wychodzę z domu, ale znowu stare objawy minęły, to doszedł nowy - kłucie w okolicy serca. Czasami jak się zdenerwuje i głośno krzyczę to potem gdy się uspokajam to wszystko mnie boli, kluje w łopatce, zaboli ręka lewa, czami w klatce piersiowej - boję się żebym nie miała zawalu i wtedy znowu wpadam w panikę i myślę, że zemdleję. Pomóżcie, co mam robić, jaki lek brać, bo już nie wiem sama. Dodam, że chodziłam na DDA, ale tam wracały złe wspomnienia i dopiero było źle, byłam też raz u psychiatry prywatnie, ale ja wiem czy by to dalej pomogło. Jak się wyleczyć? Jak zrobić, by każda mała rzecz mnie nie denerwowała, żebym umiała panować nad nerwami, bo zawładnęły mną całą?