Czy cokolwiek jest w stanie mi pomóc?

Mam 21 lat, studiuję, mam chłopaka. Powiedziałabym, że ostatnio czuję brak sensu w życiu, jednak wydaje mi się, że trwa to już dłużej. Teraz jest to tylko nasilone. Żadna rzecz, którą robię nie daje mi długotrwałej radości, czasem coś mnie cieszy, ale po chwili uświadamiam sobie, że to co robię jest bez sensu. Wstawanie, sprzątanie, jedzenie... wszystko nie ma dla mnie sensu, skoro i tak w pewnym momencie zniknę ja i wszyscy najbliżej mnie, ogólnie nawet świat się skończy. To uczucie bezsensowności mnie przytłacza, bo nie potrafię się cieszyć niczym, uważam także, że chętnie mogłabym już teraz umrzeć, nie przez samobójstwo, nie chcę sobie sprawiać bólu, bo go nienawidzę, przez co czasem nadużywam leki przeciwbólowe. Nie miałabym nic przeciwko jednak gdybym pewnego dnia się po prostu nie obudziła. Z jednej strony świat jest dla mnie bardzo obojętny i wszystko co robię i co się dzieje nie ma dla mnie sensu, z drugiej strony jestem strasznie zestresowana, nawet najmniejszym drobnostkami, niektóre rzeczy denerwują mnie tak, że tydzień przed nimi mam problemy z zasypianiem, ciągle dręczą mnie myśli na ten temat i lęk nawet sama nie wiem przed czym, do tego ciągle boli mnie głowa, od 8 roku życia dręczą mnie migreny, ale czasem boli mnie głowa tak o po prostu, lekarze nigdy nie znaleźli powodów do obaw na wynikach moich badań, głowa mnie boli po prostu bo tak. Jestem zmęczona życiem, tym że muszę wstawać i utrzymywać swoje ciało przy życiu i jakkolwiek funkcjonować, lubię czytać książki i oglądać różne rzeczy, ale to też mnie dobija, jak widzę, jak ktoś żyje w sposób, który jest warty życia, jest kimś kogo wszyscy doceniają, ja się czuję tak jakbym nie miała charakteru, osobowości, jak naczynie, często czuję też się tak jakbym była uwięziona w swoim ciele, że jestem świadomością żyjącą w tej głowie, którą codziennie widzę w lustrze. Oczywiście myślałam nad pójściem do psychologa, nawet chcę to zrobić, ale zastanawiam się czy to ma sens? Pójdę i usłyszę to czego się spodziewam, że mam coś nie tak z głową i tyle, jakieś leki, terapia, ale co to da, jak dalej będę żyć i się męczyć w tym ciele na tym świecie. Zadaję to pytanie, bo chciałabym wiedzieć czy jest sens próbować zmienić mój stan psychiczny? Czy cokolwiek jest w stanie mi pomóc, czy istnieje w ogóle jakaś nazwa na to co odczuwam? Czasem mam wrażenie, że nie odczuwam nic poza obojętnością i stresem, chciałabym żyć normalnie, cieszyć się, dążyć do czegoś, jednak moje myśli mnie zatrzymują.
KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu

Powrót pacjenta oddziału psychiatrycznego do domu

Droga Pani! To, co tak akuratnie Pani opisała, spotyka wielu ludzi! Życie jest piękne i radosne, ludzie są przyjaźni, do siebie pozytywnie nastawieni, łatwo osiągają upragnione cele, jedynie w reklamach i kolorowych magazynach. Życie tak nie wygląda. Rzeczywistość jest trudniejsza. To, co Pani opisuje, można opatrzyć medyczną lub psychologiczną etykietą. I o tym za chwilę.

Ponad 10 lat cierpi Pani na bóle głowy nazywane przez Panią migreną, ale i bólem "tak po prostu". Lekarze nie ustalili przyczyny. Nie dziwię się, gdyż ból głowy to nie choroba o objaw różnych chorób. Skoro ten objaw trwa tak długo i zaczął się w dzieciństwie, mogę domyślać się emocjonalnych trudności w tym okresie rozwoju. Często tak się zdarza. To też mogą być źródła zaburzeń nastroju opisywanych przez Panią. Medykalizacja problemu nie koniecznie podpowiada rozwiązanie. Może warto zacząć od autorefleksji? Proszę przypomnieć sobie, w jakich okolicznościach pojawił się ten objaw, Jak zareagowała Pani nań a jak rodzice czy wychowawcy? Co występuje tuż przed nim, jak długo on trwa, co go pogarsza, a co zmniejsza? Jak reaguje chłopak?

Wracając do etykietyzowania. Domyślam się, że ma Pani obniżony nastrój i napęd, anhedonię, zaburzenia snu, objawy somatyczne, wycofywanie się z kontaktów społecznych i chyba jeszcze wiele niewymienionych dokuczliwości. Dzieli Pani to z wieloma osobami. Szczególnie teraz w czasie pandemii. Nie jest to jakaś niespotykana anomalia. Psycholog nie jest od tego, by powiadomić Panią, że ma Pani "coś nie tak z głową". Psycholog jest od tego, by ze zrozumieniem wysłuchać Pani skarg i zastanowić się, w jaki sposób i jaka psychoterapia może Pani pomoc. A może!! Nie tylko leki pomagają. Choć one też. Proponuję skontaktować się psychiatra lub psychologiem. W Łodzi pracuje wielu znakomitych specjalistów!

Nie musi Pani cierpieć. Można Pani pomóc!

Pozdrawiam


0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty