Czy definitywnie zakończyć naszą relację?

Poznałam kilka miesięcy temu mężczyznę. Zaczęliśmy się spotykać. Było dobrze. Spotkania regularne, codzienny kontakt. Oboje mamy problemy z bliskością i trzymaliśmy dystans, ale miałam nadzieję, że to pokonamy. Oboje mówiliśmy, że boimy się nowej relacji. Gdy pierwszy raz zbliżyliśmy się fizycznie upewniał się czy dla mnie to coś znaczy, on zapewnił, że traktuje to poważnie, szuka trwałej relacji. Mijały kolejne tygodnie. Mi było ciężko mu wyznać, że mi zależy. Byłam zdystansowana z obawy przed tym, że mnie odrzuci jak mnie pozna lepiej. On również się dystansował. Czasem był bardzo czuły, czasem jakby nieobecny. Nie padła deklaracja czy jesteśmy razem. On mówił, że nie wie, że boi się związku, że obawia się podjąć taką decyzję, że jest niezdecydowany. Ja naciskałam, potrzebowałam gruntu po tych 3 miesiącach, nie czułam się bezpiecznie. W końcu w emocjach zerwałam. Skoro nie wie kim jestem dla niego, to niech idzie i nie wraca. Zrobiłam to dość stanowczo, byłam zła, pełna emocji. Żałowałam, odezwałam się i poprosiłam o spotkanie. Spotkaliśmy się, ale był dystans. Powiedział, że nie potrafi się teraz zaangażować i może potrzebuje czasu i że dobrze że stało się to co się stało (w sensie zerwanie). Minął tydzień, pojechałam do niego. Wyznałam uczucia, że mi zależy, że jest dla mnie ważny. Czułam, że chcę mu to powiedzieć. Powiedział, że jak mnie widzi to mu wszystko wraca, że jestem dobrą osobą, że lubi ze mną spędzać czas, jednak on nie potrafi się zdeklarować i jest niepewny. Mówił, że traktował to poważnie, że myślał że jestem tą kobietą, ale potem coś się zadziało i popadł w wątpliwości. Jednocześnie widziałam, że chciał mnie przytulić na tym spotkaniu, że chciał żebym została na noc. Ja nie dążyłam do kontaktu fizycznego. Było tak jakby jego zachowanie i jego słowa oznaczały co innego. Niestety od tego czasu minęło kilka dni. Kontaktu nie mamy. On się nie odzywa, ja bym chciała się spotkać, ale czuję, że to będzie kolejne narzucanie się z mojej strony i boję się usłyszeć że nie chce. Zależy mi na nim. Czuję, może naiwnie, że nie jestem mu obojętna. Ale niespotykając się dystans się zwiększa i myślę, że to działa na niekorzyść tej relacji. Tęsknię za nim. Ta niewiadoma jest dla mnie najgorsza. Wolałabym zostać po prostu konkretnie odrzucona. Wszyscy przyjaciele mówią, żebym dała sobie z nim spokój, że takie problemy na początku relacji nie wróżą dobrze, że on mnie nie chce tylko nie potrafi powiedzieć tego wprost, że zasługuję na faceta pewnego swoich uczuć do mnie. Mi uczucia podpowiadają że nie jestem obojętna. Ale z drugiej strony też on się ze mną nie kontaktuje... Nie wiem czy warto czekać. Czy proponować spotkanie ryzykując odrzucenie. Czy pożegnać się z nim w sobie i próbować iść dalej. Mam milion myśli.
KOBIETA, 30 LAT ponad rok temu

Przywiązywanie wagi do cudzych opinii

Dzień dobry,
Opisana przez Panią sytuacja jest rzeczywiście bardzo trudna i łatwo tu popełnić błąd. Niestety nie mogę Pani jednoznacznie powiedzieć, co zrobić w tej sytuacji gdyż każda decyzja niesie ze sobą konsekwencję i nie mogę brać za nie odpowiedzialności. Nie wiem również, co dla kogoś okazałoby się najlepsze. Doradzałabym wsłuchanie się w siebie i podążanie za własnymi odczuciami i potrzebami. Przyjaciele pewnie chcą dla Pani dobrze, ale oni nie są wewnątrz tej sytuacji i są to tylko dobre rady z ich strony, które niekoniecznie mogą się sprawdzić. Jeśli chodzi o to, co dobrze wróży jak to Pani określiła na początku znajomości z mojego doświadczenia wynika, że jest to dosyć wątpliwe. Niestety są takie pary, które zakochały się od pierwszego wejrzenia i było cudownie na początku a potem wszystko szybko się skończyło. Zdarzają się także takie przypadki w których znajomość zaczęła się trochę nieciekawie a potem przerodziła się w trwałe dojrzałe uczucie. W tym miejscu przypomina mi to trochę pytanie o to po jakim okresie czasu para powinna zamieszkać razem lub wziąć ślub. Niestety nie ma tu reguły i nie ma idealnych odpowiedzi na te pytania. Odniosłam wrażenie, że bardzo Pani zależy i mam takie poczucie, że jeśli Pani zrezygnuje to będzie Pani żałowała. Obawiam się, że taka niedokończona sprawa byłaby dla Pani trudna do udźwignięcia. Sądzę, że czasem łatwiej jest znieść bolesne odrzucenie niż żyć w niepewności. Oczywiście nie sugeruję , co powinna Pani zrobić gdyż nie wiem, jaki scenariusz kryje się za określonymi decyzjami. Zastanawia mnie to, co sprawia że Pani ukochany się nie odzywa do Pani i tu można postawić wiele hipotez np. nie zależy mu; nie chce; czeka aż to Pani zrobi pierwszy krok itp. Nie warto zakładać optymistycznych lub pesymistycznych scenariuszy, gdyż tak naprawdę to nie wiadomo. Podejrzewam, że on mógł się trochę wystraszyć zerwania przez Panią i być może potrzebuje więcej czasu by określić na ile jest Pani dla niego ważna. Zawsze może Pani dać sobie trochę czasu na przemyślenia i poczekać, bo może on odezwie się pierwszy. Pośpiech i silne emocje są złymi doradcami w takich sytuacjach. Polecam zrobienie bilansu zysku i strat odnośnie dwóch sytuacji: pierwsza to konsekwencje pozytywne i negatywne nie robienia niczego i starania się zapomnieć; druga to konsekwencje próby ratowania relacji. Mam nadzieję, że Pani wybory będą słuszne i że nie będzie Pani żałowała podjętych decyzji.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Kulczycka
http://psycholog-kulczycka.pl/

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty