Czy moje podejście do jedzenia jest normalne?
Obecnie mam 25 lat i wszystko zaczęło się jak byłam nastolatką. Byłam bardzo szczupła, normalnie jadłam i nie myślałam o jedzeniu w żaden szczególny sposób, jak każdy zdrowy człowiek. Później zaczęło się to zmieniać, odkryłam jaka to może być przyjemność i jadłam o wiele więcej. Chyba przez nową przyjaciółkę, bo stale robiłyśmy sobie filmowe nocki i wieczory z ogromną ilością niezdrowego jedzenia. Przyzwyczaiłam się do tego trybu odżywiania i po jakimś czasie dostrzegłam jak bardzo przytyłam. Ważyłam ok. 62 kg na 171 cm wzrostu. Zaczęłam mieć kompleksy, bo widziałam jak bardzo zmieniło się moje ciało. Rozpoczęłam odchudzanie się, przez dłuższy czas nie wychodziło, bo im bardziej o tym myślałam, tym bardziej objadałam się. Wtedy właśnie zakochałam się, zmieniłam miejsce zamieszkania, bo wyjechałam na studia. Nowa miłość dodała mi skrzydeł i głodziłam się notorycznie, aż schudłam do 47 kg. I nadal byłam gruba dla siebie samej.
Późniejsze lata to była huśtawka - głodzenie się i objadanie, jednak nigdy nie przekraczałam 53 kg. Rok temu nastąpił kryzys - po 5 latach mój związek się skończył i ważę ok 60 kg, z czym walczę cały czas (1,5 roku), ale nie potrafię tego zmienić, bo non stop myślę o jedzeniu, nawet jak dopiero co skończyłam posiłek. Mogę właściwie jeść ciągle, to moja obsesja, moja miłość (mimo iż ponownie zakochałam się). Mój chłopak twierdzi że jestem śliczna i szczupła, wybija mi z głowy to myślenie, ale mi to nie pomaga. Widzę wszędzie tłuszcz na moim ciele, brzydzę się go, oglądam swoje stare zdjęcia, a na ulicach patrzę z podziwem na chude dziewczyny. Strasznie mnie to męczy, bo mam wrażenie, że żyję dla jedzenia, a nie na odwrót... Może to wina tego, że zostałam porzucona po 5 latach bez właściwie żadnej szczególnej przyczyny? Może to zachwiało mi poczucie wartości? Co robić? To normalne? Jak skończyć z tą manią? Dziękuję i pozdrawiam