Czy powinnam szukać pomocy?
Po rozstaniu z narzeczonym (bardzo to przeżywam) nie mam ochoty na jedzenie, a właściwie mam jadłowstręt - w pięć dni schudłam 5 kg. Jedynie dużo chce mi się pić. Ogarnął mnie smutek nie mam ochoty na nic, nic mi się nie chce, nic nie ma dla mnie sensu. Nie mogę spać. Mój żołądek przeżywa kosmos - mam takie uczucie jak bym była na kacu, choć nie piję alkoholu. Chce mi się wymiotować. A najgorsze jest to że nie mogę nad tym zaoponować. Nie umiem powiedzieć sobie: weź się w garść, będzie dobrze. Proszę o pomoc.