Czy powinnam zerwać znajomość z byłym chłopakiem?
Witam. Mam 21 lat. Mój problem może wydawać się błahy, ale nie potrafię sobie z nim poradzić. Nie umiem w żadnym wypadku rozmawiać o swoich trudnościach ze znajomymi, jestem osobą bardzo otwartą i lubianą.
Otóż dwa lata temu rozstałam się z chłopakiem, byliśmy ze sobą pół roku. Jednak ja nie potrafiłam zdefiniować uczucia do Roberta, dlatego też postanowiłam zakończyć związek. Była to przemyślana decyzja, nie chciałam go ranić ani też bawić się jego emocjami, bo bardzo go szanowałam. Ciężko było mi to mu powiedzieć, nie mogłam spać kilka dni i ciągle płakałam. Zostaliśmy przyjaciółmi, nasze relacje układały się pomyślnie, chociaż czasem zdarzało nam się pokłócić, ale on zawsze przepraszał, pierwszy wyciągał rękę. Po jakimś czasie znalazł nową dziewczynę; kibicowałam mu w tym związku, bardzo chciałam aby był szczęśliwy. Czasami miałam wrażenie, że żyję bardziej jego życiem niż swoim.
Od rozstania byłam z trzema chłopakami. Próbowałam się zaangażować, ale w żadnym wypadku nie udawało mi się konstruktywnie budować relacji. Nie czułam do nich nic, tak jakbym miała serce z kamienia, nie cieszyłam się, kiedy przyjeżdżali. Była to taka "sucha powinność", żeby tylko kogoś mieć, bo przecież wokół wszystkie koleżanki mają kogoś. Na początku czułam fascynację kimś nowo poznanym, potem, kiedy to minęło, starałam się zniechęcić tą osobę do mnie.
W tym czasie Robert zaręczył się. Kiedy miał jakiś problem dzwonił nawet o 2 w nocy. Miesiąc temu powiedział mi, że wciąż mnie kocha. Nie potrafię patrzeć już na niego normalnie, ciągle jestem rozdrażniona, nie umiem spać. Kilka razy rozmawialiśmy o tym co nas łączy - jego wnioski doszły do tego, że bardzo chciałby się ze mną przespać. Wcześniej nigdy tego nie robiliśmy. Mam wrażenie, że on mną manipuluje, bo wiem, że nie zerwie z narzeczoną, boi się, że jego stabilna sytuacja ulegnie zmianie. Tęsknię za nim, uświadomiłam sobie, że podjęłam niesłuszną decyzję o rozstaniu. Często popadam w nieokreślony smutek, aby uciec od tego czasami zdarza mi się upić, nie potrafię ogarnąć myśli i czuję że wariuję. Ciężko sformułować mi jaki kształt maja moje uczucia. Jestem osobą, która często pragnie niemożliwego, w związku z tym zastanawiam się, czy moje zachowanie nie wynika z tego, że po prostu to, co jest nieosiągalne bardziej mnie pociąga.
Czy mam zerwać znajomość z Robertem? Chciałabym byś szczęśliwa, ale nie potrafię. Jestem naprawdę dziwna, budzę się w nocy i myślę, że może lepiej byłoby nie żyć. Zadaję sobie mnóstwo pytań, co do egzystencji, tak jakbym miała drugą osobowość, całkiem odmienną od tej którą prezentuję otoczeniu, zastanawiałam się czy jestem człowiekiem i na jakiej zasadzie działam, potem dochodzi do tego Bóg i żałuję, że w niego nie wierzę... ale najgorsze są te rozważania. Zupełnie nie panuję na tym, co mówię, myślę i robię. Najgorzej boję się, że moi bliscy umrą. Często zdarza mi się płakać.
Jak powiedziałam; nikomu o tym nie powiem, bo wiem że ludzie wzięliby mnie za nienormalną. Nie wiem jak wytłumaczyłabym psychiatrze, co myślę, co przeżywam. Fascynuje mnie moja podświadomość, taka, która ujawnia się w nocy, która nie pozwala normalnie myśleć, tylko boję się, że kiedyś zrobię sobie coś złego. Przepraszam za tak długi wywód, ale czuję się naprawdę fatalnie. Nie wiem w czym tkwi problem.