Czy powinnam zawalczyć o małżeństwo?

 Jak tylko cos powiem to slysze ,ze sie czepiam i jak mi sie nie podoba to mam sie wyprowadzic.Domowe obowiazki sa na mojej glowie a rowniez pracuje.Coraz czesciej mysle o tym zeby rozstac sie z mezem ,nie mam sil juz dluzej walczyc.Jestem psychicznie wyczerpana,nie jestem soba ,juz mnie nawet nic nie cieszy.U nas nie ma wspolnych rozmow ,poprostu nic wspolnie nie robimy.Ja juz chyba nie potrafie tak dluzej zyc,jestem za bardzo tym wszystkim zmeczona.Co powinnam zrobic ,jak sie zachowac?
KOBIETA, 37 LAT ponad rok temu

Dzień Dobry Pani,

Zacznę od tego, że tam, gdzie widzimy bezsens czegoś, to dopiero zaczyna się sens.

To, że nie ma u Pani już przyzwolenia na obecną relację, "bez relacji " w Państwa związku, to widzę to jako świadomy krok do zmiany tego, co Pani nie służy.
U Państwa pewne zachowania stały się mocno utrwalone nawykowo.

Związek małżeński nie jest relacją, w której oczekiwalibyśmy, żeby partner spełniał nasze oczekiwania.
Na dojrzały i dający satysfakcję obu stronom związek pracuje się codziennie.
Związek to jest taki metaforyczny kwiat, który trzeba codziennie pielęgnować..., są nawet teorie, że nawet do kwiatka powinno się mówić, żeby pięknie rósł, kwitł i cieszył nasze oczy swoim naturalnym pięknem.

Dlaczego nie układa się w Państwa relacji małżeńskiej?

Bo prawdopodobnie jest między Wami wadliwa komunikacja.

Bo prawdopodobnie nie zweryfikowaliście Państwo przed ślubem swoich oczekiwań względnie siebie w związku, dotyczącego codziennych obowiązków domowych i wolnego a wspólnie spędzanego czasu np. że macie wspólne zainteresowania, bo np. oboje jeździcie na rowerach i lubicie wyjazdy rowerowe.
Albo raz w tygodniu Pani spotyka się z koleżanką, a mąż w tym czasie spotyka się z kolegami, np.na koszykówkę albo na grę w szachy.

Bo prawdopodobnie może być u Państwa lęk przed bliskością (co bywa bardzo częste w związkach).

Bo prawdopodobnie nie zarządza Pani swoim czasem tak, by mieć czas tylko dla siebie, na swoje przyjemności, np. na zajęcia z jogi, na kosmetyczkę, na spotkanie z koleżanką, czy wyjście przed siebie- takie bez celu...., czy też na inne przyjemności, np. po prostu zamknięcie się w swoim pokoju i nic nie robienie, a patrzenie w sufit, czy leżenie w łóżku i czas na myślenie o tym, o czym ma Pani ochotę, ale niech to będzie Pani tylko czas, kiedy nikt nie będzie Pani przeszkadzał.

A sprawy związane z gotowaniem, sprzątaniem zajmują czas, wymagają skupienia, i nie ma już siły ani czasu na zadbanie o siebie.

Tak więc namawiam Panią do zajęcia się samą sobą, bo gdy Pani mąż zobaczy Panią zadbaną, zrelaksowaną, uśmiechniętą, to będzie chciał z Panią rozmawiać, współpracować, adorować i pomagać.

Na nowo stanie się Pani atrakcyjną i interesującą dla męża kobietą.
A to, że czasami nie będzie posprzątane, czy zamiast pełnego obiadu będzie jedno wykwintne danie tzw. "makaron z serem", to będzie w porządku, bo Pani poda go tak, jak najwspanialszy obiad, z załącznikiem dobrej energii.

Ale się rozpisałam...

Czy powinna Pani zawalczyć o małżeństwo?
Jak najbardziej tak.
Proszę Panią przede wszystkim trzeba z mężem umiejętnie rozmawiać, bez oceniania, na spokojnie (tej sztuki komunikacji uczymy się całe życie).

Dlatego zachęcam Panią do rozmowy z mężem, w spokojnej przestrzeni, by wspólnie zastanowić się, jak możecie razem poprawić jakość Waszego związku.

A jeśli byłaby trudność ze znalezieniem wspólnego mianownika, to najlepiej na jakiś czas może odpocząć od siebie albo też rozstać się.


Myślę, że wskazana byłaby dla Pani praca nad poczuciem własnej wartości z psychologiem lub podjęcie terapii, celem wzmocnienia Pani zasobów.
Bardzo pomocna byłaby terapia małżeńska, gdyby mąż wykazał na nią otwartość.

Gdyby Pani zechciała, to zapraszam również Panią online, do rozmowy na Skype.

Życzę Pani, żeby się Wam udało,
Irena Mielnik-Madej

0

Witam Panią,

niestety posiadam zbyt mało informacji do wypowiedzenia się w konkretny sposób. Podjęcie wspólnej rozmowy i wyjaśnienie dokładnie mężowi na czym problem polega, jak czuje się Pani nierozumiana oraz że liczy Pani na jego udział w domowych obowiązkach i chce Pani coś zmienić (może Pani nawet zapisać sobie to co najbardziej Pani przeszkadza w podejściu męża) pomoże odnaleźć rozwiązanie tej trudnej sytuacji w Pani sercu. Być może w Państwa wypadku sprawdzi się terapia małżeńska, choć wtedy mąż musiałby również zauważać problem i chcieć zawalczyć o związek. Rozmowa ze specjalistą, który dogłębnie pozna Państwa relację pozwoli lepiej zrozumieć siebie w tej relacji i zawalczyć o utracone szczęście.

Pozdrawiam,

Klaudia Zasowska

0

Przede wszystkim zachęcam Panią do szczerej rozmowy z mężem i powiedzenia mu o tym jak się Pani ze wszystkim czuje i co Pani obecnie przeżywa. Być może taka rozmowa wiele wniesie i uda się jeszcze coś Państwu wspólnie wypracować. Miłość tak naprawdę jest głęboką przyjaźnią, zatem jeśli jeszcze zależy Państwu na sobie nawzajem, powinno się udać.
Szczęście to jednak zgodność z samym sobą i tu warto byłoby pomyśleć czy myślę o sobie, czy mam dla siebie czas, np. na czytanie, relaks, spotkanie z przyjaciółką bądź cokolwiek innego, co powoduje, że zapominam o codziennych obowiązkach i czuję, że robię coś dla siebie. Bardzo często te drobne przyjemności są odsuwane na plan dalszy, a warto je włączyć do aktywności życiowej.

Mówi się, że do utrzymania związku są potrzebne trzy składniki: intymność, namiętność i zobowiązanie. Proszę się zastanowić razem z partnerem czy Państwa relacji towarzyszą te składniki, które wywołują bliskość, przywiązanie i wzajemną zależność.

Życzę wszystkiego dobrego!
Magdalena Nagrodzka
PSYCHOLOG, PSYCHOTERAPEUTA
www.nagrodzkacoaching.pl

0

Witam serdecznie, naturalnie zbyt mało mam informacji aby udzielić na tych łamach wiążącej odpowiedzi czy porady.
Na ogół jest jednak tak, że obie strony ponoszą winę za kryzysy w związku.
nie musi być to wina 50% na 50% może to być 80% na 20%. Abstrahujęc od przemocy w związku, uzależnienia partnera, jawnej niewierności najczęściej problemy wynikają z zaklóconej równowagi w braniu i dawaniu, braku komunikacji, niezadowolenia z życia seksualnego, marazmu. Ratowanie małżeństwa w Pani przypadku polegałoby w pierwszym rzędzie na wspólnej wizycie na terapii par jakiegoś dobrego psychoterapeuty czy psychologa.
Jeżeli mąż nie będzie chciał bo to nie on ma problem tylko Pani, i użyje swojego argumentu "jak Ci się coś nie podoba" to się wyprowadź to ma Pani
właściwie odpowiedź na swoje pytanie.
Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty