Czy to jest znęcanie psychiczne? Co zrobić?
Jestem kobietą w wieku 47 lat. Sprawa nie dotyczy mnie, ale mojego bratanka, który ma 30 lat, który był w związku małżeńskim około 5 lat. Niestety, szybko okazało się, że nie jest to udany związek.
Po pierwsze bratanek miał problemy z alkoholem - leczył się w Czarnym Borze, a po drugie jego partnerka okazała się osobą dla niego niewłaściwą. Można powiedzieć - niezgodność charakterów. Ona często oddawała dzieci swoim rodzicom (głównie na weekendy) czemu był przeciwny ich ojciec. Kiedy się nie zgadzał aby dzieci poszły do babci, wówczas jego żona, dzwoniła po policję twierdząc, że się nad nią znęca. Ponieważ często bratanek był po "piwie", lądował na izbie wytrzeźwień, a dzieci trafiały do babci - tak jak chciała ich matka.
Już wtedy (w małżeństwie) dwa razy żona mojego bratanka składała na policji doniesienie o znęcaniu się nad nią i dziećmi. Sprawy te były umażane. Ponad rok temu bratanek rozwiódł się z żoną, z którą ma 2 dzieci. Początkowo po rozwodzie mieszkali razem, dopóki bratanek miał pracę. Już wtedy zaczęły się nasilać jego problemy. Kiedy stracił pracę jego była żona wyprowadziła się zabierając dzieci i pozostawiając go w zadłużonym mieszkaniu i innymi wspólnie zaciągniętymi długami. Z pomocą rodziny bratanek niemal całkowicie oddłużył mieszkanie i spłacił niektóre długi, np. dług za gaz.
Była żona wyprowadziła się z domu na początku października 2009 r. i od tego czasu bratanek nie miał prawie żadnego kontaktu z dziećmi. Trwało to prawie pół roku i dzięki sprawie sądowej zostały mu przyznane kontakty: 2 razy w tygodniu - poniedziałek i środa po 2 godziny, co drugi weekend - od piątku do niedzieli i 3 tygodnie podczas wakacji. Początkowo była żona próbowała utrudniać bratankowi zabieranie dzieci, ale po interwencji kuratora to się zmieniło.
W tym czasie jego była żona po raz kolejny złożyła zawiadomienie o znęcaniu się bratanka nad nią i dziećmi - tym razem do prokuratury. Wniosła też sprawę do sądu o eksmisję mojego bratanka z mieszkania. Podała wiele powodów, które były nieprawdziwe. Napisał np., że zostało wszczęte postępowanie za znęcanie - choć sprawa jeszcze nie była wszczęta. Poza tym poraz kolejny została ona umożona - tym razem przez prokuraturę. Napisała, że to bratanek zadłużył mieszkanie, choć to ona powinna zajmować się opłatami, gdyż zarobione pieniądze bratanek oddawał jej.
Jego żona, a później była żona, podczas całego okresu zamieszkiwania w mieszkaniu - ponad rok, ani razu nie zapłaciła czynszu za mieszkanie ani też rachunku za wodę. Napisała, że bratanek w ogóle się tą sprawą nie interesował, a to on, kiedy się dowiedział o zadłużeniu i skierowaniu przez administrację spawy do sądu o eksmisję zawarł ugodę z administratorem i podjął się spłaty długu w ratach. To tylko niektóre z zarzutów jakie opisała była żona bratanka we wniosku o eksmisję.
Bratanek, mimo starań, przez 8 miesięcy nie mógł znaleźć pracy (od września 2009 r do maja 2010 r). Kiedy wreszcie udało się i dostał upragnioną pracę na 2 miesiace okresu próbnego - do domu, wraz z dziećmi, wróciła jego była żona. Jak się okazało została wyrzucona przez swojego ojczyma za "złe prowadzenie się", czyli częste wyjścia z domu, późne powroty lub nie wracanie w ogóle do domu na noc, spotkania z "kolegami" itd. Była żona bratanka poznała mężczyznę, z którym sie spotyka i znowu zaczęła dręczyć bratanka. Jej obecny partner dzwonił np. o 23.00 i straszył bratanka. Przychodził do mieszkania bratanka z jego byłą żoną.
W ostatnią środę, kiedy bratanek wracał do domu, aby przygotować sie do pójścia do pracy na III zmianę, został na ulicy przed swoim domem zatrzymany przez policję za zagrażanie bezpieczeństwu swojej byłej żony i jej partnera, grożenie pozbawieniem ich życia - gdyż jak twierdzili posiada broń, którą miałby ich zabić oraz nakłanianie swojej byłej żony do prostytucji. Bratanek został zatrzymany do wyjaśnienia. Policja nie pozwoliła mu zadzwonić do pracy i poinformować o zatrzymaniu. Przez 2 dni nie był w pracy. Po 2 dniach został wypuszczony, bo przeszukanie mieszkania w celu znalezienia broni nic nie przyniosło, sąsiedzi nie słyszeli żadnej kłótni ani awantury itd.
Bratanek wrócił do domu, w którym zastał swoją byłą żonę, która jakby nigdy nic pozostawała w mieszkaniu. Dzieci powiedziały bratankowi, że kiedy go nie było, w domu przebywał z mamusią "pan", który się z nią przytulał i spał (mieszkanie, w ktorym mieszka bratanek z byłą żoną i 2 dzieci, to 1 pokój z kuchnią). Od piątku do niedzieli bratanek bardzo przeżywał całą sytuację - zarówno tę w domu jak i zagrożenie utraty pracy. Nie znajduję słów, żeby opisać jego stan psychiczny w jakim był po pobycie na policji przez 2 dni oraz jak wpłynęła na niego ta cała sytuacja. Dodatkowo od piątku, czyli po 2 nieprzespanych nocach, była żona przekazała mu pod opiekę dzieci, gdyż był jego weekend.
W sobotę wieczorem przyszła do domu z koleżanką (około godziny 21.00), żeby wypytać dzieci co robiły i gdzie były - dzieci jadły akurat kolację, wiec powiedziała, że nie muszą jeść na siłę - choć nikt ich nie zmuszał do jedzenia, że są "zimne" i pytała dlaczego są takie zimne. Przebrała się i powiedziała swojej 6-letniej córeczce, że wychodzi, ale zaraz wróci. Wróciła w niedzielę o 17.00, czyli o godzinie, w której kończy się czas opieki nad dzieckiem sprawowanej przez bratanka.
Mój bratanek cały czas żyje w niepewności, strachu i obawie, co wymyśli jego była żona, żeby go znów dręczyć. Bardzo obawia się, że kolejna sytuacja nieobecności w pracy spowoduje nie przedłużenie na dłużej jego umowy. Bardzo proszę o pomoc i radę co należy zrobić w tej sytuacji? Jak mogę pomóc mojemu bratankowi, który jak nie radzi sobie z problemami to jak alkoholik- ucieka w alkohol. Z poważaniem Celina Ł.