Dlaczego ciągle nie mogę się pogodzić ze śmiercią taty?
Mój tata zmarł 6 lat temu, ale dalej nie mogę się otrząsnąć po jego śmierci. Miałam wtedy 7 lat, nie rozumiałam dokładnie o co chodzi. Gdy leżał w trumnie wyglądał jakby spał. Mój tata był alkoholikiem. Często robił awantury w domu, jak przychodził pijany. Przed śmiercią moja mama leżała w szpitalu w Biskupcu z powody kręgosłupa. Szliśmy na działkę, było ciemno i trzymałam tatę za rękę i nie puszczałam. Gdy wróciliśmy do domu tata powiedział, że strasznie boli go ręka (nie był piany). Kiedy następnego dnia mama wróciła ze szpitala, poszliśmy na pogotowie żeby zbadali mu rękę. Lekarze wypytywali mnie jak to się stało, ale ja sama nie wiedziałam, skoro trzymałam go cały czas za rękę, to nie mógł się ani przewrócić, ani uderzyć. Zrobili mu prześwietlenie od łokcia do dłoni. Lekarz powiedział, że nie widzi złamania, ale wsadzą rękę w gips od łokcia do dłoni. Miał bardzo obciążoną rękę chodził jakiś wykrzywiony, miał zachwiania równowagi. Następnego dnia poszedł do pracy powiedzieć, że nie może na razie pracować, bo z ręką w gipsie będzie mu ciężko. Niestety do pracy nie doszedł. Na pewnej polanie się zatrzymał w krzakach, żeby zrobić siusiu to było ok. godziny 10. Nie było go cały dzień mama myślała, że poszedł z kolegami na piwo. Około godziny 18 mój brat przyszedł z dworu, mówiąc, że na łące coś się dzieje, że kogoś drzewo przycisnęło. Mama zażartowała mówiąc, że może tatę przygniotło, ale mój brat powiedział, że nie, bo facet przygnieciony miał jasną czapkę i ciemną kurtkę. Mama powiedziała, że tata tak był ubrany, a mój brat powiedział, że nie bo miał ciemne buty, a mama powiedziała, że może w błocie umazał (była deszczowa pogoda). Siedziałyśmy z mamą i oglądałyśmy TV kiedy zadzwonił telefon ze szpitala, informując mamę, ze mój tata jest w szpitalu. Dotarło do niej, że to co się działo to było związane z tatą. Poszła do szpitala, a ja poszłam do mojej koleżanki. Wróciła około godziny 11 w nocy. Lekarz powiedział, że jakieś dzieci bawiące się na łące znalazły mojego tatę leżącego i zaplątanego w krzakach a z ręką w gipsie ciężko mu było się wydostać. Lekarz powiedział, że mój tata jest pijany (co było nieprawdą) i nie będzie go badał powiedział: „poleży do rana, to wytrzeźwieje”. Mój tata miał zaczerwienione oczy i cały się trząsł z powodu zimna, bo siedział 8 godzin bez możliwości ruchu, to masakra. Na drugi dzień na rękach mojego taty pojawiały się bąble w wielkości i kolorze śliwek, które pękały i wylewała się krew z wodą. Okazało się, ze mój tata miał złamany obojczyk, ale lekarze zrobili tylko zdjęcie od łokcia w dół. Kolejnego dna mama poszła o 9 rano do szpitala, ale lekarze powiedzieli, że mój tata jest zmęczony i żeby moja mama przyszła o 15, kiedy będzie mało ludzi. O godzinie 13 mama dostała telefon, że mój tata nie żyje. Do tej pory opłakuję jego śmierć. Patrzę na zdjęcie i płacze, ale nie przy mamie, bo ona widzi, że już mi przeszło. Kiedy leżał w trumnie dotarło do mnie co się stało. Siedziałam koło trumny, płakałam rozmawiałam z nim, ale było za późno by powiedzieć kocham cię :(. Dziękuję, że mogłam się wypowiedzieć : )