Witaj, pytanie podstawowe jest- czy masz siłę dalej ratować ten związek, nawet w pojedynkę? Bo jeśli Twoja żona nie chce póki co współpracować, to przekonać ją do tego by dac Wam jeszcze szansę moga ją jedynie zmiany, które zobaczy w Tobie (oczywiście bez żadnych gwarancji, że Twoje starania nie pójda na marne, jeśli w sercu zony naprawdę zgasła juz ostatnia iskierka). idealnie byłoby gdybyscie poszli na terapię razem ale dobrym początkiem zmian jest równiez Twoja samodzielna terapia, do której Cie zachęcam. Zasada zwykle jest taka, że zmiana każdego ogniwa (w tym wypadku Ciebie) w systemie porusza cały system (czyli Waszą rodzinę) za czym idą kolejne zmiany. Nawet gdyby nie udało Ci się uratować Waszego małżeństwa (nie oszukujmy się- do tanga trzeba dwojga) to terapia pozwoli Ci wzmocnić poczucie własnej wartości, spojrzeć na swoje życie z perspektywy i byc może dostrzec coś pozytywnego w całej tej sytuacji, czego nie widziałeś wcześniej itp. Zycze Ci dużo sił i powodzenia w odnajdywaniu swojej drogi.
Monika Góra
www.psycholog.mail.pl
Dzień Dobry panu,
Zacznę od tego, że:
Proszę być wdzięcznym swojej żonie...
Że powiedziała Panu szczerze o swoich odczuciach - dzięki takiej informacji może Pan dużo zdziałać - oczywiście na in plus.
Tym bardziej, że rozmawiacie jeszcze na temat Dzieci...
Zachęcam do:
Kluczowym elementem w partnerskiej relacji jest szczera rozmowa o sobie, o swoich potrzebach, pragnieniach (Pana również...) i namawiam Pana do "pociągnięcia" tego tematu, poprzez rozmowę z Żoną, co i jak moglibyście wspólnie zrobić dla Waszego związku, aby ewentualnie poprawić i pogłębić relacje między Wami.
Prawdopodobnie gdzieś po drodze, do Waszego związku zawitała codzienność, rutyna i niedosyt zaciekawiania partnera sobą, miłym zaskakiwaniem, sprawianiem niespodzianek (dwanaście lat bycia razem to sporo).
Związek dwojga ludzi jest taką metaforyczną, piękną ale wymagającą rośliną, o
którą trzeba codziennie dbać, doglądać, zgadywać potrzeby i dbać o nią z radością.
Bo dojrzały, prawdziwy związek nie jest hurraoptymizmem, z fajerwerkami, to jest wspólne zmierzanie się z codziennością, z jej trudami i w tym wszystkim właśnie wspólne sprawianie sobie małych radości, przyjemności, np. wspólna randka, kino, kwiaty, czekoladki, wspólne gotowanie nawet prostej potrawy, ale wspólnie.
A w relacji intymnej, miłosnej np. świece, piękna muzyka, zapach, bielizna, i w pakiecie do intymności wniesiona radość, uśmiech, zabawa - celebrowanie i ciszenie się sobą.
W pogłębieniu relacji małżeńskiej, czy partnerskiej, bardzo pomocne są takie drobne gesty...
Co można jeszcze zrobić?
Nie odpowiem na Pana pytanie, natomiast bardzo zachęcam Pana do wykorzystania ogromnego wachlarza możliwości...
A jeśli nie udałoby się to, cóż tak też się dzieje...
Gdyby miał Pan życzenie rozmowy ze mną, zapraszam do kontaktu na Skype.
Życzę, żeby się Państwu udało,
irena.mielnik.madej@gmail.com
Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:
- Dlaczego kobieta stała się obojętna? – odpowiada Mgr Irena Mielnik - Madej
- Czy powinienem odejść od żony? – odpowiada Mgr Irena Mielnik - Madej
- Czy jest sens ratować to małżeństwo? – odpowiada Mgr Irena Mielnik - Madej
- Jak radzić sobie ze zdradą w związku? – odpowiada Mgr Bożena Waluś
- Czy możliwe jest uratowanie małżeństwa? – odpowiada Mgr Anna Szyda
- Kryzys w małżeństwie z 11-letnim stażem – odpowiada Mgr Maciej Rutkowski
- Moja żona woli mieszkać ze swoją matką niż ze mną – odpowiada Mgr Małgorzata Markowska
- Jak ratować małżeństwo w kryzysie? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer
- Problemy finansowe i kryzys w małżeństwie – odpowiada Mgr Ewa Czernik
- Jak sprawić, żeby żona kochała się ze mną częściej? – odpowiada Dr n. med. Dariusz Pysz-Waberski