Mam wrażenie, że przez te lata narosło między Państwem wiele niewypowiedzianych... żalów? zarzutów? niechętnych ustępstw? Rzeczywiście najłatwiej byłoby otworzyć się przy pomocy i udziale terapeuty par.
Jeżeli żona jest niechętna, może spróbuje Pan się "potargować" - że podejmie Pan leczenie, jeżeli terapeuta uzna to za konieczne czy wskazane. A jedna-dwie-trzy wspólne sesje konsultacyjne mogłyby pomóc w rozeznaniu, czy jest sens, i jak ratować Państwa związek.
Teoretycznie każdy kryzys można wykorzystać, by wejść na "wyższy poziom" funkcjonowania - czego Państwu życzę.
http://www.krakowpsycholog.com.pl/
Witam,
Przez wiele lat dbał Pan - tak jak najlepiej potrafił - o rodzinę - żonę, dzieci.
Jak rozumiem, zrezygnował Pan w pewnym stopniu ze swoich potrzeb.
Tak Pan wybrał.
Pisze Pan, że "nie odszedłem kiedy należało to zrobić" - czy to oznacza, że już Pan wcześniej myślał o rozstaniu? Co Pana wówczas powstrzymało? Czy te motywy przestały teraz być ważne?
Pisze Pan, że pozostawanie w związku mogło wywrzeć negatywny wpływ na dzieci.
A jaki wpływ wywarło na Pana? Jak się Pan czuł? Jak się Pan czuje teraz?
Jak Pan chce czuć się w przyszłości?
Pyta się Pan "czy jest sens uratować .. związek".
Czy powiedział Pan sobie -
Jak ma wyglądać ten "uratowany związek"? Co ma się w nim zmienić? - żona ma postępować inaczej? Jak? Pan ma zmienić swoje zachowanie?
Co Pan chce przez te zmiany uzyskać? - lepsze samopoczucie? więcej radości? satysfakcji? uznania?
Jak to jest ważne dla Pana? Jak chce Pan przeżyć tę najważniejszą - bo ciągle przed Panem - część życia?
Relacje w związku zależą od woli i postawy dwóch osób. Jeżeli żona nie widzi potrzeby i/lub nie chce tych zmian to wówczas albo się Pan pogodzi z tym, jak jest albo zdecyduje na rozstanie.
Pyta się Pan "jak ratować związek". Sam Pan tego nie zrobi. Konieczna jest współpraca żony. Warto powiedzieć jej, że bez waszego wspólnego wysiłku "związku się nie uratuje" - i wówczas ...no właśnie - Czy jest Pan faktycznie gotów do rozstania?
Jeżeli żona nie chce pójść na wspólną terapię to proszę rozważyć możliwość pójścia na terapię samemu. Takie rozmowy z terapeutą nie byłyby leczeniem - Pan nie jest chory. Poprzez te rozmowy lepiej by Pan zrozumiał co się w Panu dzieje, co jest dla Pana ważne, jakie ma Pan możliwości i mógłby Pan podjąć świadomą decyzję o ratowaniu lub rozstaniu.
Życzę powodzenia
Proszę spróbować udać się samodzielnie do terapeuty ;) Po pierwszej wizycie zapewne będzie chciał Was widzieć oboje - przekaż to żonie. Nie odmówi przecież specjaliście.
Terapia par powinna rozwiązać Wasz problem.
Pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesu w rozwiązaniu problemu.
http://psychopedagog.eu
Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:
- Dylematy po 11. latach małżeństwa a pociąg żony do lesbijki – odpowiada Mgr Iwona Hildebrandt
- Czy jest sens ratować to małżeństwo? – odpowiada Mgr Irena Mielnik - Madej
- Wygaśnięcie uczucia u żony – odpowiada Mgr Adam Kowalewski
- Zdrada po 25. latach małżeństwa – odpowiada Mgr Dorota Szykulska-Paprocka
- Problem z miłością w małżeństwie – odpowiada Mgr Maciej Rutkowski
- Jak ratować małżeństwo w kryzysie? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer
- Dlaczego w małżeństwie coś się wypaliło? – odpowiada mgr Monika Góra
- Jak poprawić atmosferę w związku po 10 latach małżeństwa? – odpowiada Mgr Katarzyna Garbacz
- Rozstanie z partnerem po 4 latach związku – odpowiada Mgr Patrycja Stajer
- Poważne kłótnie po 1,5 roku w małżeństwie – odpowiada Mgr Anna Suligowska
artykuły
Terapia małżeńska - charakterystyka, zasady
Terapia małżeńska bardzo często jest ostatnią możl
Koronawirus w Polsce. List lekarki z Rybnika zdradza, że liczba chorych na koronawirusa jest wyższa niż pokazują oficjalne dane
Wpis lekarki z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistyc
Depresja po miłości. Co roku 1200 Polaków chce się zabić po rozstaniu
Co trzecia podejmowana w Polsce próba samobójcza p