Jak mam sobie radzić z napadami obżarstwa?
Witam!
Podaruję sobie opis choroby, bo pani ją zna na pamięć. Proszę tylko o pomoc. Historia - anoreksja stwierdzona, a teraz napady jedzenia, już prawie od tygodnia, codziennie. Próbowałam jeść normalnie, tzn. 5 posiłków dziennie o stałych porach, ale nie dałam rady. W końcu pękło i dalej się obżeram. Gdy zaczynam jeść, wzbudzają się we mnie jakieś straszne emocje. Trzęsie mnie wewnętrznie, drżą mi ręce, po prostu muszę iść i coś zjeść, bo inaczej nie wytrzymam. I tak jem, aż brzuch mi pęka, a mimo to nadal w ustach odczuwam niedosyt, bo ciągle mogłabym jeść. Strasznie też chce mi się pić. Odczuwam suchość w ustach i pieczenie, takie jakby od żołądka.
W ciągu kilku dni przytyłam 4 kilo, do tego jestem okropnie słaba, ciągle chce mi się spać i kręci mi się w głowie. Bardzo proszę doradzić, co mam zrobić. Może doradzić, co mam myśleć, ukierunkować jakoś moje myśli. Wiem, że te napady wiążą się z psychiką, jakbym chciała przez jedzenie wyrazić swoje emocje. Dodam, że bardzo kocham moją rodzinę i jestem zła, że robię im krzywdę i przez to pewnie tak się obżeram. Jestem osobą wierząca, jeszcze nie tak dawno byłam silnie związana z Panem Bogiem i tylko dzięki temu jeszcze jakoś funkcjonuję, a teraz moje relacje z Bogiem uległy osłabieniu, co jeszcze bardzie doprowadza mnie do frustracji. Z jednej strony mam dość takiego życia, chcę się zmienić, a z drugiej, tak jakby mnie coś trzymało, „może jestem opętana?”. Już nie wiem, co mam myśleć.