Jak odnaleźć motywację w życiu i pozbyć się obojętności?

Witam. Niedługo kończę 27 lat. Udało mi się skończyć studia techniczne, jednak daleko było mi do prymusa, często kombinowałem albo wysługiwałem się innymi. Przez większość życia byłem bardzo pewny siebie, miałem mnóstwo znajomych i ogólnie miałem wrażenie, że mogę wszystko. Mało kiedy robiłem coś więcej niż musiałem, a najczęściej wszystkie obowiązki odkładałem na później. Jednak odkąd pamiętam miałem problemy z dłuższym przebywaniem w samotności. Dziś straciłem tą pewność siebie i wiarę w swoje możliwości. Zdałem sobie sprawę, że ciągle żywiłem się nadzieją. Jeżeli motywowałem się do działania to tylko na krótki okres czasu. Podobnie było ze związkami. Zacznijmy od tego, że nigdy nie umiałem okazywać uczuć nawet kiedy coś czułem. Mimo ogromnego powodzenia wśród płci przeciwnej nie umiałem tego za bardzo wykorzystać, ponieważ byłem bierny i nawet spotkania odkładałem w czasie. Podczas studiów byłem w dłuższym związku i wtedy chciało mi się starać i wszystko wychodziło naturalnie. Od paru lat wszystkie moje relacje z kobietami kończyły się na paru spotkaniach. Na samym początku znajomości mogłem czuć ekscytacje i chciało mi się coś robić jednak po dość krótkim czasie traciłem zainteresowanie. W ten sposób skrzywdziłem wiele osób nagle będąc totalnie zimnym i nie licząc się z uczuciami drugiej osoby. Nie zdawałem nawet sobie z tego sprawy, że kogoś krzywdzę. Zawsze była we mnie nadzieja, że to nie było "to" i próbowałem kolejne razy wejść z kimś w relację. Niejeden mężczyzna oddałby wszystko, żeby móc się spotykać z takimi kobietami, a ja żadnej za każdym razem nie doceniałem. Po wielu nieudanych próbach zdałem sobie sprawę, że jednak problem jest ze mną. Na dzień dzisiejszy totalnie straciłem wiarę w swoje możliwości, wiarę że stworze udany związek. Z mnóstwa otaczających mnie osób zostałem sam, mieszkam sam, czego nie mogę znieść. Nawet praca jest indywidualna, w dodatku robię zadania które mnie nie rozwijają w żaden sposób. Popadłem w marazm. Mam znajomych, ale w tym wieku co raz ciężej już o czas na częste spotkania. Ludzie zaczynają wychodzić za mąż, robią karierę. Ja stoję w miejscu. Z duszy towarzystwa stałem się robotem wypranym z jakichkolwiek uczuć. Nie umiem współczuć, nie odczuwam empatii. Bywają momenty, że mam nadzieję, że coś się zmieni w moim życiu, ale trwa to zazwyczaj "chwilę". Nie widzę sensu spotkać się z kolejną kobietą, bo znów nie będę czuł emocji i będzie mi wszystko obojętne. Z drugiej strony dobija mnie samotność. Podobnie dobija mnie codzienna rutyna, ale głównie chodzi tu o moją pracę. Nie widzę wyjścia z sytuacji i proszę o jakąś radę. Pozdrawiam
MĘŻCZYZNA, 27 LAT ponad rok temu

Dzień Dobry Panu,

Zacznę od Przesłania z filozofii Wschodu:

„Nic na świecie nie jest stałe lub niezmienne;
Nasze działania pociągają za sobą skutki;
W każdej sytuacji możliwa jest zmiana”.

Dziękuję, że napisał Pan, dzieląc się swoją historią osobistą.
Żyjemy w Świecie ciągłych zmian, wokół Nas i w Nas (Panu też...).
Każda wielka zmiana zaczyna się od malutkiego kroku…

Z Pana relacji wynika, że jest Pan świadomy tego, co się z Panem i w Panu dzieje od kilku/kilkunastu lat.
Jest Pan teraz w takim miejscu, że zaczął poszukiwać odpowiedzi, rozwiązań i chce satysfakcjonującej Pana jakości życia.

I to jest możliwe!
Istotne jest, żeby przyznał się Pan sam przed sobą, że potrzebuje Pan wsparcia w zmianie dotychczasowych nawyków funkcjonowania, weźmie odpowiedzialność za siebie, podejmując ku temu wysiłek, bo samo NIC się nie zadzieje...
Jeśli to Pan przyjmie jako prawdę, to już fundamentalny krok do zmiany, gdyż weźmie Pan odpowiedzialność za swoje myśli i emocje oraz za to, jak Pan postępuje (przede wszystkim!) wobec samego siebie.

Podsumowując, trzeba powiedzieć sobie "tak" i sięgnąć po pracę terapeutyczną i rozwojową pod okiem psychologa oraz dopuścić do siebie, że jest to proces, który trwa, i na który trzeba sobie pozwolić.
Życzę Panu żeby dotarł Pan (poczuł!) do swoich ogromnych zasobów, które są w Panu, by w sposób twórczy i satysfakcjonujący nimi zarządzać...

Gdyby miał Pan życzenie rozmowy ze mną, zapraszam do kontaktu via Skype,

irena.mielnik.madej@gmail.com


irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty