Jak odnaleźć się w nowym miejscu?

Witam od dwóch tygodnie mieszkam w innym miejscu. Problem w tym że nie mogę się odnaleźć. Ciągle jestem zestresowany, do południa mam mały apetyt, wewnętrznie czuje smutek, lękam się o swoją przyszłość, nie potrafię myśleć pozytywnie. Szukam towarzystwa bo jak jestem sam to mam przygnębiające myśli. Czy jest coś normalnego w nowym miejscu czy może mam jakieś psychiczne załamanie, trudno mi podejmować swoje obowiązki.
MĘŻCZYZNA, 38 LAT ponad rok temu

odpowiedź na portalu niewiele pomoże,polecam konsultacje u DOŚWIADCZONEGO TERAPEUTY.pozdrawiam serdecznie Violetta Ruksza

0

Witam,
Jest rzeczą naturalną,że człowiek potrzebuje obecności innych ludzi,ale też nie każdemu przychodzi równie łatwo podjąć inicjatywę nowych kontaktów,gdyż w sytuacji "wejścia w nieznane"odtwarza się wiele wcześniejszych traum mogących dawać poczucie bycia niechcianym mimo,że nie znajduje się rzeczywistych dowodów takiego myślenia.Zachęcam do kontaktu z psychoterapeutą,by nie pogrążać się w nawykowym sposobie rozumienia sytuacji,ale postarać się zobaczyć ją w realnym ,aktualnym świetle.
Pozdrawiam i zachęcam.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Nowe życie w nowym miejscu

Witam, Jestem 28 letnim mężczyzną, który 2 lata temu przeprowadził się do innego miasta w związku z nową pracą. Przeprowadzka zbiegła się z zakończeniem 5 letniego związku i w miarę ułożonego życia. Zaczynałem więc wszystko od nowa w mieście gdzie nie znałem nikogo. Dziś, mimo czasu jaki minął, nie mogę powiedzieć bym ułożył sobie tutaj życie. Właściwie mam tu na myśli brak bliskiej mi osoby. Reszta gra - jestem ambitnym, konkretnym facetem, który ma dobrą prace, jest przedsiębiorczy, dba o swój wygląd, jest towarzyski, zabawny i wygadany, ale... no właśnie ale jestem również facetem, który nie może zbudować trwałej relacji z kobietą. Pracuje z ludźmi, którzy mają już swoje rodziny, bądź zamknięte towarzystwa.. w związku z tym nie mam możliwości prowadzenia bardzo towarzyskiego życia.. przychodzi piątek, każdy mówi cześć, do zobaczenia w poniedziałek, a ja wracam do mieszkania, w którym mieszkam i muszę liczyć tylko na siebie... a nie specjalnie mam pomysł, jak tą sytuację odmienić.  Z jednej strony wiem, że siedząc w domu, nie mam szans kogoś ciekawego poznać, ale z drugiej, to mimo tego, że jestem raczej otwartą i towarzyską osobą, to jakoś sobie nie wyobrażam, że wychodzę sam na miasto i zagaduję do przypadkowo napotkanych ludzi. Relacje jakie buduje z kobietami są bardzo dziwne.. bo albo przyciągam kobiety zajęte w kilkuletnich związkach, albo próbuję przez internet nawiązać jakieś kontakty, które do tej pory nie wiele były warte. Jestem dość wymagającym facetem, który szuka prawdziwego zaangażowania. Zauważyłem, że zbyt oczywiste sytuacje (np. poznanie kogoś na portalu randkowym, kto też szuka) bardzo szybko mnie nudzą. Jest to jednak jedyna możliwość poznania kogokolwiek, przynajmniej takie mam aktualnie wyobrażenie. Tkwię trochę w martwym punkcie, bo z jednej strony nie wierzę w powodzenie internetowych randek, a z drugiej nie mam pomysłu jak stworzyć sobie sytuację do poznania wartościowej kobiety, która byłaby mnie w stanie sobą zainteresować i nie byłaby przy okazji uwikłana w kilkuletni związek, w którym nie jest do końca szczęśliwa. Taka patowa sytuacja coraz bardziej mnie przygnębia.. czasem mi się wydaję, że za bardzo chce odmienić swój los i za dużo tracę na to energii. W związku z tą sytuacją nie potrafię się cieszyć z innych rzeczy, jak np. sukcesy zawodowe. Dodatkowo nie do końca zamknięte relacje z kobietami, które nie potrafią się zdecydować co do tego kim chcą bym dla nich był, dolewają oliwy do ognia. Mój poziom zadowolenia z życia bardzo spada, choć tak naprawdę poza brakiem bliskiej osoby, nie mogę narzekać. Wprowadza to zniechęcenie i boję się, że może to doprowadzić do problemów w innych dziedzinach życia. Co robić? Jakie jest wyjście? Już myślałem o przeprowadzce, w miejsce gdzie mam więcej znajomych, ale nie chce się tułać w poszukiwaniu szczęścia.

MĘŻCZYZNA ponad rok temu
Lek. Marta Hat
69 poziom zaufania

Witam!

Tak naprawdę nie ma prostego przepisu, który będzie mógł Pan wprowadzić w życie, i który raz na zawsze rozwiąże wszystkie problemy. Nie da się przewidzieć, gdzie najłatwiej będzie poznać osobę, z którą będzie można stworzyć dobre relacje, a być może dłuższy związek.

Wspomina Pan, że jest osobą towarzyską, zabawną i wygadaną, nie mającą większych problemów w nawiązywaniu kontaktów. Wymarzona sytuacja, wystarczy tylko stworzyć okazje. Proszę się postarać nie nastawiać na szukanie tej jedynej, wymarzonej. Taka postawa często determinuje pewne zachowania i bywa źródłem rozczarowań oraz frustracji.

Warto byłoby się skupić na tej radości z życia, której Panu brakuje, zacząć wychodzić z domu, czy to do kina, czy na spacer, zapisać się na siłownię, na jakieś inne zajęcia, na których można nawiązać nowe znajomości - kurs tańca, językowy, dołączyć do grupy uprawiającej jakiś sport, spróbować dołączyć/zorganizować jakiś wyjazd.

Można też poszukać znajomości wśród ludzi mających podobne zainteresowania - np. przez fora internetowe. Gdy nawiąże się jedną znajomość, to bardzo łatwo ją rozmnożyć. A zagadywanie przypadkowych ludzi to nic złego, bardzo miło gdy ktoś się odezwie z windzie, czy na zakupach.
Naprawdę w tej sytuacji bardzo dużo zależy od tego co Pan zrobi. Powodzenia!
pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Jak odnaleźć swoje szczeście?

Jestem 28-letnią, niezadowoloną z siebie i swojego życia kobietą. Główny mój problem polega na relacjach z mężczyznami. Nie wiem czego chcę od życia. Nie wiem jak chcę żeby wygladało moje życie uczuciowe, a jak zawodowe.

Czasem mi się wydaje, że skłonna jestem zrezygnować z życia uczuciowego na rzecz pracy, tj. zrobienia doktoratu. Może wynika to z tego, że czuję lęk przed bliską relacją z mężczyznami. Wydaje mi się, że zostanę zraniona. Ma to pewnie źródło w relacjach jakie panowały w moim domu, pełnym agresji słownej. Nigdy nie przyznawałam się mamie do moich słabości, bo mogłoby by być to wykorzystane przeciwko mnie przy najbliższej awanturze z niczego. Zachorowałam na schizofrenię, a w reakcji na to i na brak pracy - matka życzyła mi śmierci, opowiadała ludziom, żebym się powiesiła. Dużo zniosłam, ale tego nie mogę jej zapomnieć. Do tego jej stosunek do seksu. Stawia go jako warunek zdrowia psychicznego, delikatnie mówąc.

Teraz, jak to piszę, to myślę sobie, że chciałabym mieć chłopaka, który by był dla mnie oparciem, ale to dziwne, bo z drugiej strony jest we mnie taka potrzeba imponowania, bycia twardą, chociaż jestem wrażliwą i raczej uległą, lękkajacą się osamotnienia, istotką. Zażywam Z***.

KOBIETA, 29 LAT ponad rok temu

Witam!

Pani sytuacja może się poprawić, jeśli zdecyduje się Pani na pracę z psychologiem. Jest w Pani wiele bólu i przeżyć z przeszłości, nad którymi powinna Pani popracować. Myślę, że praca nad problemami oraz podbudowanie swojej samooceny, będą bardzo ważnym czynnikiem otwarcia się na innych.

Każdy z nas chce być dla kogoś ważny i przez innych lubiany. Wsparcie kogoś bliskiego pozwala przezwyciężać najtrudniejsze przeszkody. Dlatego warto, żeby zadbała Pani o swój stan psychiczny, poprawiła samopoczucie i uniezależniła się psychicznie od matki. Dzięki temu będzie Pani mogła pogodzić pracę z życiem uczuciowym i pozwolić, by ktoś się Panią zaopiekował, nie tracąc przy tym swojej siły. 

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty