Jak pomóc partnerowi wyeliminować chorobliwą zazdrość?
Z moim partnerem jestem dopiero od 15 miesięcy i od pewnego czasu jego zazdrość o mnie się powiększa. Rozmawialiśmy o tym niejednokrotnie, ale rozmowy raczej nic nie dają.
Mój chłopak potrafi się na mnie bardzo wkurzyć jak np. jadę do pobliskiego miasta na zakupy, czy też noszę bluzki z dekoltami albo krótkie spodenki, spódniczki, nie pozostaje też obojętny jak spotkam jakiegoś kolegę i powiem: "cześć, dawno Cię nie widziałam". Tłumaczyłam mu, że większość moich kolegów znam dłużej niż jego i że nie są oni żadnym zagrożeniem, ale nic to nie dało. Gdy tylko się spotykamy, to on sprawdza mi telefon, czy z kimś nie pisałam, albo czy nie dzwoniłam do kogoś. Nawet jeśli mu zabronię, albo powiem, że z nikim nie pisałam, to on i tak go sprawdzi jak mnie nie będzie. Wiem, że sama jestem temu winna, bo kiedyś okłamałam go, żeby uniknąć scenek zazdrości i wiem, że on to przeżył dość mocno. Za każdym razem mi to wypomina. Obiecałam mu, że już go nie okłamię, bo zdałam sobie sprawę z tego, że najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa, on podobno to rozumie, ale zapomina o tym jak tylko włącza się jego zazdrość.
Ostatnio rozmawiał z jakąś panią psycholog, która powiedziała mu, że nie ma zazdrości - jest tylko brak zaufania, on przeszedł na jej stronę i uważa, że nie jest o mnie zazdrosny. Mówi, że mi ufa, a jednak ja widzę, że tak nie jest. Ta pani winę za jego scenki zrzuciła na mnie, uznała, że ubieram się wyzywająco, mimo iż mnie nigdy nie widziała, że jest to spowodowane tym, że jestem niedowartościowana, że pragnę wzroku mężczyzn na sobie i za niedługo będę miała opinię prostytutki, jak nie zmienię swojego stylu ubioru, powiedziała też, że nie dojrzałam jeszcze do tego by być z kimś. Mam 19 lat i 8 m-cy i wydaje mi się, że dojrzałam do tego. Trudno jest mi zrozumieć dlaczego ktoś bez rozmowy ze mną śmiał w ogóle mówić tak o mnie. Proszę o poradę.