Jak sobie pomóc i uniknąć najgorszego?
Kiedy byłam nastolatką, zachorowałam na anoreksję, po wcześniejszym, intensywnym, uzasadnionym odchudzaniu. Dzięki opiece Babci i Jej dokarmianiu, wyglądałam nienajciekawiej. Niestety późniejsze odchudzanie wymknęło się spod kontroli i zachorowałam. Miałam szczęście trafić na dobrego psychologa i jakoś uporałam się z chorobą (na chwilę obecną zastanawiam się, czy aby moja radość nie była przedwczesna?). Nigdy później nie miałam kłopotów z jedzeniem czy wagą, wyglądałam szczupło, ale nie chudo, czułam się dobrze, urodziłam zdrowego synka i później się zaczęło. Rozpadło się moje małżeństwo (dość szybko związałam się z inną osobą), niestety przegrałam batalię w sądzie o Syna.
Wyjechałam z miasta, kraju i próbowałam ułożyć sobie normalnie życie, po pięciu latach od tamtych wydarzeń jestem szczęśliwa i mam poukładane życie. Niestety dopadła mnie znowu choroba. Na chwilę obecną ważę 44,7 kg-45,5 kg maks., nie jem za dużo posiłków w ciągu dnia, a nawet to co jadam, ciężko nazwać posiłkami. Wypijam w ciągu dnia 4 szklanki wody niegazowanej, zjadam mały kubeczek jogurtu i około 5 małych ciasteczek zbożowych, do tego czasami troszkę sera żółtego i dwie kawy z mlekiem, bardziej mleko z kawą. Czuję się dobrze, mam wystarczającą ilość energii (żyję dość intensywnie), codziennie ćwiczę przez około 1 godz. lub więcej, późno chodzę spać, wcześniej wstaję, ale martwi mnie to, że codziennie rano sprawdzam swoją wagę. Nie jem, choć czasami mam na to ochotę, bo obawiam się przytyć. Uważam, że jeśli moja waga dojdzie do 50 kg, będę miała wystający brzuch i będę gruba. Martwi mnie to, bo mój Partner boi się o mnie i to jak wyglądam przede wszystkim (ja jestem zadowolona), boję się, że taki stan rzeczy nie może trwać dłużej.
W taki właśnie sposób odżywiam się już rok. Czasami dam się namówić na jakieś jedzenie, pizza itp., ale później mam wyrzuty sumienia i nie jem nic, byle tylko pozbyć się kilku gramów więcej. Chciałam uzyskać pomoc lekarza, ale w kraju, w którym mieszkam na pomoc można liczyć tylko wtedy, gdy BMI jest niższe niż 15, a z moją wagą pomiędzy 44,7-45,5kg i wzroście 165 cm nie kwalifikuję się. Nie wiem, jak mam sobie pomóc, by wszystko wróciło do normy, nie jem posiłków z rodziną (wciąż gotuję i piekę ciasta i z zazdrością patrzę jak inni jedzą). Bardzo proszę o pomoc i wskazówki, jak sobie poradzić.