Kłopoty w związku na odległość
Mam ogromny problem. Jestem w związku 5 lat, prawie 3 lata to związek na odległość i na chwilę obecną nie ma żadnych szans, by to zmienić. Dzieli nas 100 km, nie tak w końcu dużo, ale widujemy się tylko weekendy i to jeszcze nie zawsze, bo mój ukochany ma taką pracę, że czasem musi zostać i w weekend. Ja sobie z tym poradzić nie mogę, zawsze wiedziałam, że do związków na odległość się nie nadaję, ale tak bardzo go kocham, że walczę z tą odległością jak tylko mogę. Niestety w marnych skutkach. Mimo codziennych zajęć, przychodzi wieczór kiedy chciałabym z nim być, dzielić dom, tak jak kiedyś, po prostu być normalnie razem. Nie potrafię się z tym pogodzić, przez co mamy ostatnio ogromne problemy, które zbliżają nas do rozstania. Czasem czuję, że jestem od niego totalnie uzależniona. Kiedy dzwoni, że nie może przyjechać w piątek, bo późno kończy pracę (jest dyrektorem) i jest bardzo zmęczony, ja po prostu wariuję, krzyczę na niego, że ja nie jestem ważna, tylko ta praca, że ma mnie gdzieś, że nie dość, że mnie zostawił, to jeszcze nie może przyjechać.
Mnie jest po prostu przykro, bo w takiej sytuacji liczy się dla mnie każda chwila z nim. On się wkurza, że go nie rozumiem i awantura gotowa. Nie potrafimy się dogadać. Ja nie potrafię się z tym pogodzić, to trwa już tyle czasu. Mój partner szuka pracy w naszym mieście, bardzo chce wrócić, ale bez skutku, z kolei ja do niego nie mogę jechać, bo mam jeszcze studia. Najgorsze jest to, co dzieje się ze mną, kiedy go nie ma. Mam znajomych, rodzinę, mam co robić, ale tak bardzo brakuje mi właśnie jego, mojego kochanego mężczyzny. Nie chce go stracić, a wiem, że moim zachowaniem jestem na dobrej drodze. Kocham go, tęsknię, może właśnie za bardzo? Dlatego ta odległość jest dla mnie takim strasznym problemem? Nie wiem co mam robić, bo od momentu jego wyjazdu, czuję się po prostu nieszczęśliwa.