Mam osobowość bordeline - kiedy nastąpi poprawa mojego stanu?
Dzień dobry. Od prawie półtora roku chodzę na prywatną, indywidualną psychoterapię (dodatkowo - z przerwami - uczęszczam na terapię grupową). Początkowo zgłosiłam się tam rozpoznając u siebie syndrom Dorosłego Dziecka z Rodziny Dysfunkcyjnej (DDD/DDA). Jednak niedawno mój terapeuta - człowiek wrażliwy, o dużym doświadczeniu i wiedzy - zasugerował mi delikatnie, że jego zdaniem prawdopodobnie mam osobowość bordeline. Obecnie mam 22 lata. W wieku od 12 do 16 lat cierpiałam na poważną depresję, z której - jak sądziłam - wyleczyłam się farmakologicznie. Wróciłam do życia towarzyskiego, miałam znajomych. Dobry okres trwał u mnie ok. 3 lat. Po skończeniu szkoły średniej, w wieku ok. 19 lat, zaczął się znów powolny zjazd w dół.W wieku lat 20 trafiłam do teraupety, o którym wspominam na początku. Obecnie - pomimo tego, że dzięki terapii dostałam się na studia i wyprowadziłam z toksycznego domu - czuję się upośledzona społecznie. Nie potrafię nawiązać żadnych bliższych znajomości, mimo że kiedyś nie miałam z tym problemu. To dla mnie jak wyrok śmierci. Dlaczego? Dlatego, że z tego co się orientuję, zaburzenia nie można tak do końca wyleczyć - być normalną tak jak inni - można je jedynie zaleczyć. W związku z tym mam kilka pytań, które wypunktuję, by łatwiej było na nie odpowiedzieć. To dla mnie bardzo ważne, bym dostała na każde z tych pytań - wyczerpującą, przynajmniej kilkuzdaniową, konkretną, a nie wymijającą - odpowiedź. Bardzo się ucieszę, jeśli w odpowiedziach znajdą się jakieś dane statystyczne albo konkretne przykłady przypadków. 1. Jeśli założymy, że osobowość bordeline rozwija się na podstawie predyspozycji biologicznych i jednocześnie z nimi występujących traum w okresie dzieciństwa, to czy możliwe jest wyleczenie/zmienienie wszystkich lub prawie wszystkich objawów wynikających z tych traum? Bo wiadomo, że biologii nie da się zmienić. 2. Bordeline przypomina mi pod niektórymi względami schizofrenię, a ta jest nieuleczalna. Czy borderline - w przeciwieństwie do schizofrenii - można w znacznym stopniu zredukować (dla mnie znaczy to 70%-80%) za pomocą samej psychoterapii, bez sięgnięcia po leki? Jaki jest procent skuteczności terapii w tym zaburzeniu? 3. Czy terapia indywidualna, w nurcie poznawczo-behawioralnym, kilkuletnia, daje dużą szansę (czyli powyżej 80%) na znaczną poprawę? 4. Jaki jest orientacyjny przedział czasowy - ile lat zazwyczaj zajmuje psychoterapia bordeline? 5. Wiem, że pewnych rzeczy wynikających z biologii nie da się zmienić, ale czy reakcje emocjnalne - ich intensywność i szybkość - to tylko biologia czy też coś częściowo wyuczonego? Czy psychoterapia może je chociaż w umiarkowanym stopniu (w 50%) zmienić? Najważniejsze pytanie: 6. Czy osoby mające bordeline są w stanie pozostawać w trwałych, bliskich związkach czy podobnie jak u schizofreników nie jest to możliwe? Mam na myśli związki partnerskie i przyjaźnie. Czy psychoterapia daje szanse na konkretną zmianę w tym zakresie? To dla mnie najważniejsze pytanie, więc bardzo proszę o wyczerpującą odpowiedź, popartą jakimś konkretnym przykładem. 7. Zauważyłam, że ludziom udzielają się moje nagatywne emocje, które gdzieś tam w sobie mam. Mogę tego w ogóle po sobie nie pokazywać, a ludzie i tak to wyczuwają i odsuwają się ode mnie. Przeszłam przez kilkanaście traum, więc jak mam czuć szczęście? To, że ludzie odsuwają się ode mnie tylko pogłębia rozgoryczenie, smutek, izolację, bezsilną wściekłość, ból itp. To błędne koło. Jak mam zmienić swoje uczucia, skoro ludzie nie dają mi szansy?? Bardzo staram się być pozytywna (i na zewnątrz taka jestem) i dostrzegać pozytywy, ale przecież naprawdę nie mogę zawsze i wszędzie kontrolować tego, co czuję gdzieś głębiej. Jakie jest wyjście z tego błędnego koła? 9. Niedługo półtora roku mojej terapii, a ja pomimo osiągnięć na zewnątrz, w głowie cały czas czuję się okropnie (mam choćby myśli samobójcze i bardzo często rozpaczam). Czy długo przyjdzie mi jeszcze czekać na jakąś STAŁĄ poprawę samopoczucia??? Dziękuję za wysłuchanie i proszę o odpowiedź. Z pozdrowieniami, kosia