Mówi, że kocha, a odchodzi
Witam. Zostawił mnie chłopak po ponad 2 latach związku... wiem, że jest to tu dość rozwinięty temat, ale odpowiedzi na moje pytanie nie znalazłam... otóż, hm, przez ostatnie parę dni bardzo dałam mu w kość (dodam, że to nie dwa lata, a parę dni)... swoimi pytaniami. Potrafiłam go bardzo zdenerwować... wiem o tym, że przesadziłam. Moje wręcz dziecinne pytania były bezpodstawne... dziś normalnie spotkaliśmy się na uczelni... i nic by nie wskazywało, że tak to się zakończy... owszem, stwierdził, że już nie mógł wytrzymać, no ale nic... powiedział to w żartach. Potem zaczęliśmy normalnie rozmawiać, po czym stwierdził, że on już nie może ze mną wytrzymać... tych ciągłych pretensji, szukania problemów... powiedział, że nie chce ze mną już być, że na dzień dzisiejszy ma dość i nie widzi dla nas przyszłości... stwierdził, że nie wierzy, że się zmienię, a on więcej nie wytrzyma tego..., nie chciał dać nam żadnej szansy na to, żeby spróbować to naprawić.
Właśnie o to chciałam zapytać... powiedział, że mnie kocha... ale że ma dość tych wiecznych pytań... i że na dzień dzisiejszy... nie widzi dla nas przyszłości... czy możliwe jest to, co mówi, że odchodzi, ale że mnie kocha...? Czy jest szansa, że będzie chciał zawalczyć o nas...? Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam, K... PS Przepraszam za chaotyczną wypowiedź, ale nie potrafię sobie poradzić, jest mi bardzo ciężko... Chociaż jest to już nasze drugie rozstanie, za pierwszym razem też to bardziej od niego wyszło... w każdym razie proszę o odpowiedź...