Nie chcę, żeby się ze mnie śmiali. Jak to zmienić?
Witam, jestem chłopakiem i mam 17 lat. Około trzech lat temu, po chorobie, głos zmienił mi się nie do poznania. Mówię jak dziewczyna, co z resztą każdy zauważa, i zwraca na to uwagę. Najgorsze w tym wszystkim jest aktywność na lekcji - i to uczucie, gdy wszyscy uczniowie z nauczycielem się śmieją, nabijają i próbują mówić tak jak ja. Boże, to jest straszne. Przez to w ogóle przestałem się odzywać na lekcji. Gdy nauczyciel mnie się coś zapytał, nie mogłem nic powiedzieć, serce coraz szybciej biło, gorąco a głosu nie wydusiłem, choć na przerwach mogłem "normalnie" gadać.
Przeczytałem, że to przez depresję. Gdy idę ulicą, nic się nie odzywam, przy ludziach nie odbieram telefonu, nie chodzę do sklepów z obsługą, bo jak ostatnio byłem po ser, wyszedłem ze sklepu i usłyszałem śmiech. Myślałem, że się zapadnę pod ziemię. I tak zastanawiam się dlaczego ja? Wszyscy mówią normalnie. Pamiętam jak nauczyciel opowiadał o homoseksualistach, że mają wysoki głos i te spojrzenia na mnie i śmiechy. Albo o kastratach, że zaśpiewają wysokie C. Ja nie wiem czym sobie na to zasłużyłem, jestem wzorowym uczniem. Jak to piszę, to aż ryczeć mi się chcę.
Na każdej imprezie rodzinnej, bo na inne nie pójdę, zawsze cicho siedzę i jest pytanie: dlaczego nic się nie odzywasz? Tak jak ktoś napisał wyżej o śpiewaniu - mam tak samo. Albo gdy odbiorę telefon - dzień dobry pani. Po wakacjach idę do nowej szkoły, nowej klasy i nie wiem jak to wszystko zacząć. Parę dni temu próbowałem mówić tym grubszym głosem, ale jak byłem sam w domu. Nawet nie wiedziałem, że tak potrafię. Nie mam pojęcia jak się przełamać. To wszystko jest silniejsze ode mnie. Kilka razy próbowałem mówić tym niższym, a siostra do mnie: a tobie co? Znowu ci głos odbiera?
Myślę, że dzień wcześniej powiem, że mnie gardło boli, wstanę rano i będę mówić tym niskim głosem. Nie wiem czy się przełamię, bo już to odciągam od trzech dni. Nie wiem jak zareagują znajomi, rodzina - na pewno na początek będą się śmiali, ale w nowej szkole chcę zacząć wszystko od nowa. Tylko nie wiem czy to mi się uda. Przynajmniej mam taką nadzieję. Wy z resztą sami wiecie co ja teraz czuję. Jak dla mnie najgorsze są te śmiechy ludzi, którzy nic nie rozumieją, przez co przechodzę, że normalnie mam chęć ich rozszarpać. Nie wiem jak to wszystko zorganizować, jak się przełamać, dlatego proszę Was o pomoc. Pozdrawiam.