Rozdrażnienie i niekontrolowane wybuchy gniewu a depresja

Od ponad roku mój stan psychiczny niepokoi mnie coraz bardziej. Od zawsze miałam problemy z kontrolowaniem złości, jednak ostatnimi miesiącami sytuacja wymyka mi się spod kontroli.

Mam straszne huśtawki nastroju. Byle błahostka potrafi wyprowadzić mnie z równowagii. Często wrzeszczę na ludzi dookoła mnie, rzucam przedmiotami, nie potrafię pohamować własnego rozdrażnienia. Jeszcze gdy byłam nastolatką, miałam z tym ogromny problem. Wrażenie, że złość i gniew mnie rozsadzają, potrafiło pozbawić mnie tchu.

Wtedy pojawiła się u mnie autoagresja, cięcie się i rwanie włosów z głowy. Dzisiaj takie zachowania w stosunku do własnego ciała to na szczęście rzadkość, jednak wrażenie rozsadzającej złości pozostało. Co gorsza, od kiedy przestałam wyładowywać się na sobie, moja złość zaczęła koncentrować się na moich partnerach.

Mój wcześniejszy związek rozpadł się z powodu mojej niestabilności. Teraz, kiedy mam już męża, potrafię rzucić się na niego z pięściami i spowodować dosyć poważne obrażenia. Jestem przerażona, nie potrafię nad tym zapanować! Mój mąż to dobry człowiek i w żadnym wypadku nie zasługuje na coś takiego. Zaczęłam nawet rozważać opuszczenie go dla jego własnego dobra...

Nie umiem sobie poradzić z własną agresją, to co we mnie siedzi przeraża mnie i przerasta. Dodatkowo w ciągu ostatniego roku zauważyłam kolejne niepokojące objawy. Bez wyraźnego powodu stałam się chorobliwie zazdrosna o męża, boję się, że go stracę. Jednocześnie sama się od niego odsuwam, jakbym chciała sobie zaoszczędzić cierpienia w razie ewentualnego rozstania. A to tylko pogarsza sytuację...

Zauważyłam, że ogólnie bardzo odsunęłam się od ludzi. Znajomi mnie drażnią, nie mam ochoty na rozmowy i wspólne wyjścia. Kiedyś byłam dosyć otwartą osobą, a na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie zwierzania się komukolwiek. Nie mam żadnej przyjaciółki, ani innej zaufanej osoby.

Praktycznie przestałam wychodzić z domu, zwykłe wyjście do sklepu mnie męczy. Zamykam się w swoim własnym świecie, zaczytując się w książkach i pożerając tony słodyczy. To pogarsza moją sytuację, bo w ciągu dwóch lat przytyłam 20 kg, co praktycznie pozbawiło mnie wiary w siebie. Pracy też nie mogę znaleźć.

Czuję się samotna wśród ludzi i mam coraz czarniejsze myśli... Mimo, że mam 22 lata, czuję, że przegrałam swoje życie przez własną bezsilność. Bardzo proszę o radę, bo nie wiem co ze sobą zrobić....

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu

Witam!

Po zapoznaniu się z Pani historią, sądzę, że powinna Pani zacząć psychoterapię i trening kontroli emocji.

Pani zachowanie świadczy, że ma Pani poważne problemy z kontrolą i ekspresją emocji. Pracę nad tym powinna Pani rozpocząć jak najszybciej, ponieważ zaburzenia emocji będą się pogłębiać, a Pani samopoczucie pogarszać.

Warto zatem poświęcić nieco uwagi swoim problemom, by móc poprawić swoje funkcjonowanie oraz kontakty z innymi ludźmi. 

Pozdrawiam.

0

Proponuję udać się na konsultację do psychiatry. Specjalista po dokładnym przeprowadzeniu wywiadu lekarskiego określi przyczynę, będzie mógł postawić diagnozę i dobrać odpowiednie postępowanie. Oceni też nasilenie Pani objawów i zdecyduje, jeśli będzie taka potrzeba, o zastosowaniu farmakoterapii, psychoterapii lub obu metod łącznie.

0

Jesli nie radzi sobie Pani ze zloscia i swoimi emocjami nalezy rozpoczac psychoterapie, gdyz problemy emocjonalne sa dokladnie tym w czym psychoterapia jest najskuteczniejsza. Skierowanie dostanie Pani od psychiatry.

Co do Pani historii - super, ze przestala sie Pani wyzywac na swoim ciele. Jednak jedzenie tony slodyczy, izolowanie sie, skazywanie na samotnosc - tez jest taka forma ukarania siebie.
Dobrze, ze widzi Pani, ze stan sie pogorsza. Dzieki temu wie Pani, ze trzeba podjac leczenie. By chronic siebie, by nie doprowadzic do rozstania z mezem, by byc szczesliwa.
Powodzenia.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty