Wybuchy gniewu, niekontrolowana złość przy zaburzeniach emocjonalnych

Dzień dobry, Mam 23 lata, jestem dziewczyną. Leczyłam się psychiatrycznie przez dwa lata na zespół depresyjny, pod koniec leczenia stwierdzono, ze to zaburzenia emocjonalne i zakończono leczenie. Jednak ja czuję, że ciągle jest coś nie tak. Pokrótce opowiem jak to się zaczęło. Kiedy skończyłam szkołę dostałam pracę, która mnie przerosła nie dałam sobie rady z obowiązkami i podłamałam się. W tym czasie zaczęłam spotykać sie z moim przyszłym mężem, w którym zakochałam się 8 lat wstecz, lecz on przez te 8 lat stale mnie odrzucał, więc kiedy byliśmy już razem poczułam się jakbym złapała Pana Boga za nogi. Wyjechaliśmy za granicę, byliśmy tylko dla siebie jak prawdziwa rodzina. Po półtorej roku wzięliśmy ślub, ale jeszcze przed ślubem okazało się, że mojej przyszłej szwagierce odebrano prawa rodzicielskie i wymuszono na nas presję, żeby zaadoptować trójkę dzieci w wieku szkolnym, załamałam się i nie zgodziłam się na to. W międzyczasie mąż miał wypadek i prawie stracił możliwość posiadania dzieci. Pobraliśmy sie zostaliśmy zmuszeni, zostać w Polsce ponieważ moja teściowa jest alkoholiczką i lekomanką - mąż ma czwórkę rodzeństwa, ale na nas wywierana jest presja aby się wszystkim zająć- bo jesteśmy młodzi i nie mamy większych zobowiązań. Tak więc zamieszkaliśmy z teściową, po pewnym czasie teściowa w przeciągu 2 tygodni całkowicie zaniemogła, zanikły wszystkie funkcje tj. chodzenie, fizjologia, mowa, kontakt z rzeczywistością. Większość obowiązków spadła na mnie, ponieważ mąż miał złamaną rękę (miał kolejny wypadek), ale zawsze pomagał jak tylko mógł. Przez dwa tygodnie jedynie mój brat i siostra z bratem męża nie odwrócili sie od nas ale nie mogli nam pomóc, bo byli za granicą, a reszta niestety nie wykazała zainteresowania. Prawie zmarła w ostatniej chwili, uratowano ją- ma uszkodzony mózg, ale prawie może sama funkcjonować. Otworzyliśmy sklep, mamy duże długi, ale staramy się i coraz lepiej nam idzie. Nie stać nas praktycznie na nic. Pracuję razem z mężem,  ponieważ nie potrafię utrzymać się w pracy dłużej niż pół roku, gdy tylko zaczynają się schody - uciekam. Z mężem oddalamy się od siebie, chodzi o to, że jak zwróci mi uwagę, zwymyślam go od najgorszych i nawet tego nie zauważam, a za chwilę chcę, żeby wszystko było dobrze. Kiedy kłócimy się dłużej, czuję jakby ta złość rosła we mnie i mam ochotę go uderzyć kilka razy zdarzyło się, że go popchnęłam- bo nie wytrzymałam raz stłukłam szybę w drzwiach mąż mówi mi, ze za bardzo się nakręcam i z mało istotnego szczegółu rozpętuje istne piekło. Najbardziej go boli, że traktuję go jak śmiecia a ja czasem nie mogę się opamiętać i jak zacznę nie mogę przestać albo czasami nie pamiętam, co mówiłam. Przestaliśmy współżyć ja cały czas sądzę, że to moja wina ponieważ przez ten czas przytyłam ponad 30 kg i nie lubię jak mnie dotyka. Często czuję się jakby to już było wszystko, a mąż powtarza, że będzie lepiej, ze to kiedyś nam będzie lepiej, ale ja już nie wierzę bo zawsze jest gorzej. Jestem jeszcze młoda, a czuję się jakbym się wypaliła. To wszystko przez 3 lata. Już nie wiem, co mam robić, jak tylko coś zrobię jest źle, nie wiem ... proszę co mam zrobić ?? Co mam zrobić ze sobą??

KOBIETA, 23 LAT ponad rok temu
Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam serdecznie!

Drogą wirtualną nie da się postawić diagnozy – nie da się stwierdzić, czy cierpi Pani na depresję, szeroko rozumiane zaburzenia emocjonalne czy zaburzenia osobowości. Niewątpliwie problem istnieje, skoro leczyła się Pani u psychiatry i nadal nie czuje poprawy swojego stanu. Na Pani aktualne samopoczucie ma wpływ wiele zdarzeń, jakie miały miejsce w Pani życiu – praca, w której nie podołała Pani obowiązkom, wyjazd za granicę z przyszłym mężem, ślub, presja ze strony rodziny męża, by zaadoptować dzieci szwagierki, której odebrano prawa rodzicielskie, poważny wypadek męża, mieszkanie z teściową – uzależnioną od alkoholu i leków, przeciążenie pracą w domu i opieką nad chorą teściową, brak wsparcia ze strony bliskich, problemy finansowe… Pani jest wręcz „zalana” mnóstwem stresujących sytuacji, które odciskają piętno na Pani psychice. Nieustanny stres powoduje, że czuje się Pani niepewnie, a to z kolei generuje u Pani napady agresji, złości i gniewu. Inicjuje Pani konflikty z mężem, poniża go, wyzywa, nie może zapanować nad negatywnymi emocjami. Nic dziwnego, że Pani zachowanie odbija się na jakości związku – przestaliście Państwo ze sobą normalnie rozmawiać i współżyć. Myślę, że ma Pani w swoim życiu zbyt dużo stresów, które destabilizują Pani funkcjonowanie. Nie radzi sobie Pani z tym wszystkim, czuje się zmęczona, wypalona i przeciążona, stąd frustracja i napady złości, które odreagowuje Pani na mężu. Co może Pani zrobić? Przede wszystkim radziłabym Pani odpocząć, pomyśleć o uprawianiu jakiegoś sportu, np. biegów, co też miałoby dobry wpływ na Pani sylwetkę, a także rozważyć opcję wizyty u psychologa. Dzięki pomocy psychologicznej mogłaby Pani nauczyć się, jak konstruktywnie radzić sobie ze złością oraz nauczyć się treningu relaksacyjnego. Odsyłam Panią również do artykułów poniżej:

http://portal.abczdrowie.pl/jak-sobie-radzic-ze-zloscia
http://portal.abczdrowie.pl/jak-cieszyc-sie-zyciem
http://portal.abczdrowie.pl/jak-sie-relaksowac
http://portal.abczdrowie.pl/cwiczenia-relaksacyjne
http://portal.abczdrowie.pl/skutki-stresu

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty