Trudna miłość. Jak postąpić?

Witam, zakochałam się i nie potrafię sobie poradzić z tym uczuciem. Chciałabym opowiedzieć moją historię, aby wiedzieć co zrobić. Wiem, że nie ma idealnej recepty na szczęście, ale próbuję znaleźć rozwiązanie i choćby nikłą szansę na to, by znowu móc z nim przynajmniej porozmawiać.

Poznałam człowieka, który zupełnie różnił się od ludzi, których poznałam wcześniej. Przede wszystkim odznaczał się ogromną wiedzą i inteligencją. Był typem samotnika. Świetny obserwator. Człowiek punktualny. Jego ruchy były obmyślane, życie bardzo poukładane, według planu. Jestem nim zafascynowana. Częstko opowiadał mi o swoim znajomym, z którym spędzał sporo czasu. Uważał go w pewnym czasie za swojego przyjaciela. Wydaje mi się, że jest nim zafascynowany. Jego przyjaciel jest jego odwrotnością w pewnym sensie. Omijając jego błyskotliwość, inteligencję i dużą wiedzę, jest niepunktualny, bardzo towarzyski, niepoukładany. Posiada te cechy, które mój samotnik tak naprawdę chciałby posiadać, ale z powodu rozsądku i nieśmiałości nie potrafi.

Słuchałam o jego przyjacielu parę lat. Przez ten czas zdążyłam zbudować sobie jego wizerunek. W tym czasie zauroczyłam się. W towarzystwie jakim się znajdowałam porównywałam ludzi tylko do tych dwóch osób. To mi przeszkadzało w relacjach z innymi. Tak naprawdę znalazłam w obu dużą cząstkę mojego ojca. Pomimo tego, że nigdy z nim nie mieszkałam, czułam do niego respekt i jestem dumna z tego, że jestem jego córką. Jest dla mnie kimś bardzo inteligentnym, człowiekiem z pasją. Szalonego przyjaciela do mojego ojca zbliżyło także to, jak wiele kobiet traciło dla niego głowę. Szalonego przyjaciela jednak jeszcze nie poznałam. Na próżno starałam się zapomnieć o nim, pomimo tego nie widziałam nadziei na poznanie go.

Po pewnym czasie samotnik wyznał mi miłość. Był dla mnie jak przyjaciel, brat... Byliśmy ze sobą, ale pozwalałam mu się tylko trzymać za rękę, trzymałam na dystans, starałam się okazywać czułości, ale nie potrafiłam tego robić tak, jakby tego pragną. Nie pociągał mnie fizycznie, zwalałam winę na hormony, które wtedy brałam. Kiedy związek już się sypał, poznałam przypadkiem jego przyjaciela. Dostałam wtedy ataku paniki i zachwiałam się. Pamiętam, że ledwo się przedstawiłam. Byłam w szoku, bo sprowadziłam jego przyjaciela do jakiejś szalonej imaginacji, która nie istniała, a nagle pojawiła się przede mną jakby nigdy nic. Pierwszy raz tak bardzo pragnęłam być blisko kogoś. Rozmawiali obok, a ja stałam pijana powietrzem. Gdyby ktoś dawał mi wybór, wybrałabym przyjaciela. Pragnęłam tego bardzo mocno, ale rozsądek odmawiał. Skrzywdziłabym samotnika.

Samotnik postanowił zerwać ze mną. Poczułam ulgę, pomimo tego jakim uczuciem go darzę, ten związek był dla mnie ciężarem. Spotykałam jego przyjaciela raz na około miesiąc. Czasami to były 5 min spotkania, czasami parogodzinne w gronie znajomych. Nie wiedziałam czy go jeszcze zobaczę, ale potrafiłam długo czekać. Przyglądałam mu się, to wszystko. To chwile, które dawały mi wielkie szczęście. Potem często płakałam i czułam wielką bezsiłę. Trwa tak od roku. Znalazł mnie w internecie na portalu społecznościowym. Po roku zobaczył, że ineresuję się fotografią i umówił się ze mną na sesję zdjęciową. Poszłam do niego. Rozmawialiśmy dość długo. Po tej rozmowie stwierdziłam, że my także jesteśmy podobni do siebie. Jednak sesji nie zrealizowałam.

Przystawiał się do mnie, próbował się zbliżyć, długo odmawiałam. Usłyszałam prawdę w jego głosie. Powiedział, że tak naprawdę chcę tego. Rzeczywiście tak było. Pranęłam bardziej niż kto inny, wbrew sobie. Doszło do pocałunków i wielkiego poczucia winy z powodów samotnika i tego, że pewnie potraktował mnie jak kolejną dziewczynę, taką, która dałaby się byle komu. Mija 3. dzień od tego spotkania. Znowu nadeszła ta bezsiła. Przez pocałunek stała się nie do wytrzymania. Jestem w stanie długo czekać. Nie ma już dla mnie miejsca w poukładanym życiu samotnika, powiedział mi że szuka kobiety, nie przyjaciółki. Zostawił mnie i stałam się już zupełnie samotna. Jestem antytowarzyska, nie chce mi się jeść.

Zadaję sobie pytanie co robić w takiej sytuacji... Na dzień dzisiejszy najbardziej na świecie pragnę być z szalonym przyjacielem. Po każdym spotkaniu czuję wielki strach, że możemy się już nie zobaczyć. Każde spotkanie potęgowało we mnie uczucie jakim go darzę. Proszę o odpowiedź. Pozdrawiam.

KOBIETA, 18 LAT ponad rok temu

Witam!

Serce nie chce się słuchać rozumu. Kiedy powstaje konflikt pomiędzy tym, co czujemy do kogoś, a tym co powinniśmy zrobić w takiej sytuacji, powstaje ból i cierpienie. Nie da się ciągle ukrywać uczuć i działać wbrew nim. Myślę, że mogłabyś porozmawiać z obydwoma chłopakami.

Z samotnikiem, żeby wyjaśnić mu, dlaczego nie możesz z nim być i co do niego czujesz. Przyjaźń to też uczucia i bliskość. Dlatego warto, żeby wiedział, kim jest dla Ciebie. Wtedy będzie miał szansę Cię zrozumieć i zaakceptować to, co między Wami zaszło. Z drugiej strony rozmowa z szalonym kolegą pozwoli Tobie i jemu zorientować się w sytuacji i zadecydować, co chcecie dalej zrobić z tą znajomością. Jeśli z nie wyjaśnisz z nim sytuacji, będziesz się izolować od świata i bardzo przeżywać wszystkie zajścia. Rozmowa o tym, co czujesz do niego, będzie trudna, ale pomoże Ci zmniejszyć napięcie wewnętrzne i poznać jego zdanie.

Nie powinnaś z góry zakładać, że jesteś dla niego tylko kolejną dziewczyną. Trzeba poznać sytuację, żeby móc ją oceniać. Sądzę, że dzięki takim rozmowom Twoje samopoczucie się poprawi i będziesz wiedziała, jak masz dalej postępować. 

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty