Złe traktowanie partnera w związku, rozstanie i chęć odbudowania relacji
Witam! Tydzień temu zerwał ze mną chłopak, bo nie mógł ze mną wytrzymać. Byłam egoistyczna, egocentryczna, robiłam mu awantury z byle powodu, na siłę chciałam znaleźć na niego jakiegoś haka, by udowodnić, że mnie zdradza, oszukuje, nie kocha. Ja go kochałam i kocham bardzo. On też mnie kochał. Powiedział, że na razie nie może ze mną być, bo się do mnie zraził, że wytrzymywał długo wszystko, ale koniec. Mówi, że nie wie czy mnie kocha, prosi bym mu nie zadawała tego pytania, lecz mimo zerwania dzwoni często i pisze, nawet z byle powodu, ot tak, co u mnie słychać, choć unika kontaktu twarzą w twarz. Nie chce do mnie przychodzić ani nawet usiąść w 1 ławce na wykładzie. Z tymże, jak mówię dzwoni i pisze często. Bardzo nie lubi, gdy zaczynam rozmowę o naszym rozstaniu, gdy pytam, czy mnie kocha, gdy pytam, czy mam jeszcze u niego szanse, wtedy się irytuje.
Ja nie umiem przyznawać się do winy zbyt często, ale zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że bardzo go kocham, że jest dla mnie bardzo ważny, że jakby mi dał jeszcze 1 szansę to bym była dla niego najlepsza jaka tylko umiem, że bym go szanowała i kochała bardzo, że bardzo żałuję że byłam niedobra i zdaję sobie sprawę z każdego błędu jaki popełniłam. On na to, że już jest trochę za późno, bo mnie wiele razy prosił bym się zmieniła lub choć trochę opanowała, a ja nic (bo nie sadziłam, że mnie zostawi, a ja go kocham mimo wszystko), że na razie nie chce ze mną być i nie może mi nic obiecać, ani że na pewno teraz do mnie nie wróci. Mówi, że chce pobyć trochę swoim życiem i żebym ja zrobiła to samo.
Ja mam ciężki charakter, może przez to, że jak byłam mała, mój tata nas zostawił i umawiał się ze mną często na spotkania i nie przychodził lub potem przychodził po roku czasu. Może dlatego szukałam winy w moim ukochanym, ale naprawdę bardzo go kocham. I myślę, że on mnie też, bo po co by dzwonił i pisał, skoro byłam dla niego na tyle zła i przykra, że mnie zostawił? Dodam również, że ciężko będzie mi znaleźć drugiego takiego. Jest starszy, ma swoje wartości, nie uległ metroseksualizmowi, czy ogólnie dobie popkultury dzisiejszej i internetu. Nie mogę bez niego żyć, co mam zrobić? Czy mam walczyć i mu się narzucać, czy usunąć się w cień? Proszę o pomoc, jestem gotowa się zmienić dla niego i dla samej siebie. Mieliśmy cele, ideały, plany, teraz to wszystko zniknęło. Ostrzegał, że jeśli się nie opamiętam, to kiedyś nie wytrzyma i odejdzie, ale nie wierzyłam, że to zrobi, bo to była silna miłość. Co mogę zrobić, żeby go odzyskać? Jak mam się zachowywać? Jak udowodnić mu swoją zmianę? Jak przetrwać, jeśli by to miało trwać rok, taki stan zawieszenia? Czy on mnie może jeszcze kochać?