Brak mobilizacji do życia
Mam 27 lat. Jestem kobietą. Miesiąc temu osoba, z którą planowałam przyszłość i której bezgranicznie ufałam, nagle powiedziała mi, że przestała mnie kochać. Od tego czasu nie mogę się otrząsnąć. Unikam znajomych, przyjaciół. Nie chcę z nimi nawet rozmawiać przez telefon. W ciągu miesiąca tylko raz spotkałam się z przyjaciółką z powodu jej urodzin i jadąc do niej autobusem, łzy ciekły mi po twarzy, nie mogłam ich powstrzymać. Przez dwie godziny zajęłam się rozmową z nią, a pod koniec myślałam już tylko, żeby stamtąd wyjść i móc płakać. Odebrała mnie mama i zabrała na zakupy świąteczne, a ja między półkami popłakiwałam i wszystko mnie irytowało. Wszystko wydaje mi się brzydkie, bez sensu. Boję się nadchodzących świąt, bo wizja rodziny i przymuszonego uśmiechu mnie przeraża. Święta zawsze mnie tak cieszyły. Nie mogę spać. W ciągu całego miesiąca nie było ani jednej nocy bez przebudzeń o świcie, bez trudności zaśnięcia. Kilka nocy było zupełnie bezsennych. Schudłam 2 kg, bo na początku w ogóle nie mogłam jeść i nie byłam głodna. Teraz próbuję jeść za wszelką cenę, bo nie chcę schudnąć bardziej, bo jeszcze kilogram mniej i będę miała niedowagę. Przez jakiś czas miałam też odruch wymiotny, raz zwymiotowałam. Nie było dnia, kiedy bym nie płakała. Mam spuchnięte oczy. Tak bardzo chcę się normalnie wyspać. Ranki są chyba najgorsze. Po przebudzeniu odczuwam stres i zmęczenie, zupełną niechęć. W ogóle nie chce mi się wstać. Cały czas analizuję, rozmyślam, raz czuję złość, raz winię siebie za rozstanie, raz wydaje mi się, że to już, że pokonam ból i ten dziwny stan, ale potem wszystko wraca i znowu tylko chce mi się płakać. 2,5 roku temu też przeszłam trudne rozstanie, ale było zupełnie inaczej. Cierpiałam niesamowicie i bolało, ale spałam i jadłam, i potrafiłam wyjść z domu do ludzi, i wyjechać, żeby poczuć się lepiej. Teraz jest zupełnie inaczej. Nie wiem już sama, czy to zwykła żałoba po utracie ukochanej osoby, czy depresja. Wszyscy dookoła mówią, żebym wzięła się w garść, że nie spodziewali się, że jestem taka słaba. Moja mama jest w trakcie leczenia raka piersi i nie rozumie, czemu ona, mimo takiej choroby, jest silniejsza niż ja. Nie chce mi się sprzątać. Najchętniej siedziałabym albo leżała, i jedyne, co jest w stanie mnie zająć na jakiś czas, to internet. Włączam TV i biorę laptopa na kolana. Tak się czuję bezpieczniej. Nie zawsze jednak jestem w stanie się skupić. Obecnie nie pracuję i cieszę się, bo nie wyobrażam sobie, jak miałabym jeszcze pracować w tym stanie. Nie dałabym rady. Nie wiem już, co mam robić. P.