Co zrobić, żeby o nim zapomnieć?
Witam. Historia jak wiele zapewne, lecz pierwszy raz w życiu nie potrafię sobie poradzić. Zaczęło się normalnie, jedna randka druga itd. Spotykaliśmy się częściej i częściej, choć ostrożna w swych uczuciach pozwoliłam przejąć mu inicjatywę - zakochałam się i kocham. Plany na przyszłość dom, dzieci, standard życiowy. Kochałam, bo pozwolił mi na to, zapewniał o swojej miłości, uczucia były odwzajemnione. Ja 28 on 35 lat. Staliśmy się częścią siebie. Rodzina, znajomi, wspólne weekendy, wspólne wyjazdy - wszystko tak jak w każdym poważnym związku. On po przejściach, rozwodnik z dzieckiem (poznałam go długo po rozwodzie - stabilne kontakty z eks), kłopoty finansowe, ale dawaliśmy sobie radę. Wydawałoby się, że ja byłam tą silniejszą stroną związku. Było dobrze. Aż do momentu kiedy ja stanęłam na zakręcie życiowym. Poważne tarapaty, że tak ujmę praca, zdrowie... Tak jakby wszystko sprzysięgło się na „nie” dla mnie. I wówczas on mnie zostawił, nie jak mężczyzna tylko jak chłopiec. Mam wrażenie, że zostawił sobie furtkę... Przez miesiąc czasu traktował mnie jak powietrze. Radziłam sobie z tym aż do momentu, kiedy zaczął mi wysyłać sygnały. Najpierw kochał, później rzucił, udawał, że nie zna mnie tak jakbym była powietrzem, a teraz zaczyna na nowo, rozdrapuje rany, które się zagoiły. Nic znaczącego - zwykłe przywitania, rzucone uśmiechy. Nie reaguję, bo nie widzę potrzeby, ale nie radzę sobie. Zastanawiam się nad pójściem do psychologa. Proszę o radę