Czy moja postawa życiowa świadczy o zaburzeniu osobowości?
Witam! Mam 30 lat i poważne problemy w kontaktach społecznych. Nie lubię ludzi (jako gatunku). Gardzę tymi którzy mając wolną wolę skłaniają się ku swej niższej/prymitywnej/zwierzęcej stronie osobowości. Unikam zawierania nowych znajomości i nie pielęgnuje starych. Z łatwością skreślam ludzi. Palę za sobą wszystkie mosty. Miłość uważam jedynie za narzędzie natury mające za zadanie przyczynić się do zapewnienia ciągłości biologicznej gatunku. Nie uznaję wartości więzów biologicznych. Wszystkie uczucia wydają mi się puste i złudne/nietrwałe w swej naturze, ponad nie przedkładam logiczne myślenie. Potrafię wycofać i zgasić w sobie większość z nich. Nie posiadam instynktu rodzicielskiego. Nie widzę sensu w wykonywaniu jakichkolwiek czynności rytualnych. Nie potrafię radzić sobie w życiu. Nie dbam o swoje sprawy. Nie dbam o pieniądze. Seks jest dla mnie zwykłą czynnością fizjologiczną wykonywaną raczej pod wpływem przymusu biologicznego niż z własnej woli. Mam problemy ze snem. Przejawiam brak woli do działania. Nie widzę sensu w zakładaniu rodziny. Jestem introwertykiem. Nikomu nie ufam. Partnerki zawsze podejrzewam o zdradę. Nawet najlepsi przyjaciele nie znają mnie choćby w 50% . Codziennie myślę o śmierci, sensie oraz celu życia. Nieuniknioność faktu ustania biologicznej egzystencji jest dla mnie zbyt oczywista abym mógł na dłużej usunąć ją z pola świadomości. Nie potrafię się żywiołowo bawić. Większość ludzi wydaje mi się płytka i prymitywna (chociaż widzę w nich również potencjał i piękno). Pomimo stwierdzonego w profesjonalnym badaniu przeprowadzonym przez psychologa, IQ na poziomie 135 sd15, mam kompleks na punkcie swojej inteligencji. Bardzo często mam wrażenie, że mój poziom intelektualny jest mniej niż przeciętny. Bezustannie porównuję się z wszystkimi dookoła. Za każdym razem, gdy ktoś zrozumie coś szybciej lub rozwiąże jakiś problem przede mną, uznaję to za osobistą porażkę i dowód na brak inteligencji. Miewam (od dzieciństwa) poważne problemy ze skupieniem uwagi i koncentracją. Posiadam szereg dziwnych dysfunkcji, np: bezwarunkowa niemożność zapamiętania niektórych reguł ortograficznych czy też położenia kierunków geograficznych (wschód-zachód). Zdarza mi się widzieć kolory: czerwony lub niebieski, w odcieniach szarości (do momentu uświadomienia mnie o tym fakcie przez osobę trzecią). Czasami o wiele łatwiej zrozumieć mi jakąś skomplikowaną teorię fizyczną czy filozoficzną niż prostą, niemal oczywistą zależność z prawdziwego życia. Potrafię przez 2 godziny szukać np. telefonu po całym mieszkaniu, aby stwierdzić że cały czas miałem go w kieszeni. Odczuwam poważny opór przed szczerą rozmową z drugim człowiekiem, dlatego nigdy nie byłem z tymi problemami u psychologa. Czy mam podstawy do zmartwień?