Czy powinnam zakończyć ten związek?
Mam 32 lata i jestem od trzech lat w związku z facetem, z którym nie możemy się dogadać. Mam córkę, 6-letnią i ona nie jest z nim silnie związana, ale nie mam porównania, bo jej tata zmarł, gdy była malutka. Ciągle schodzimy się i rozchodzimy, mieszkamy razem od roku i mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Próbuję pracować nad sobą, staram się, ale nawet najmniejszy drobiazg potrafi go wkurzyć. Wtedy krzyczy na mnie i wyzywa od najgorszych przy dziecku. Najczęściej płaczę, ale to nie robi na nim wrażenia. Nie mam w nim oparcia.
Każda prośba o jakąś pomoc jest powodem do kłótni, w ogóle rozmowy na jakikolwiek temat dotyczących jakiś wspólnych ustaleń są zalążkiem awantur. Mimo to wiem, że jest dobrym człowiekiem i potrafi być między nami wspaniale, nie potrafię od niego odejść. Od roku cierpię na bóle brzucha - lekarz powiedział mi, że to prawdopodobnie nerwica. Bardzo dużo się denerwuję i teraz bardzo emocjonalnie reaguję na momenty, kiedy na mnie krzyczy - potrafię zbić naczynia, rzucić w niego czymś. Wiem, że tak nie może być, moje dziecko na to patrzy i ja nie chcę żeby tak widziała relację między mamą i tatą. Z drugiej strony ciągle się winię, że to ja źle coś robię i że to z mojej winy te kłótnie i nie potrafię skutecznie i definitywnie zakończyć tej relacji. Moim marzeniem zawsze była rodzina, dzieci i kochający partner. Po śmierci mojego narzeczonego to wszystko wydaje się nieosiągalne.