Czy ratować małżeństwo? Jeżeli tak, to w jaki sposób?
Jesteśmy półrocznym małżeństwem. Nasz problem polega na tym, że nie mieszkamy obecnie razem. Widujemy się w weekendy. Mąż mieszka z rodzicami. On i jego rodzice uważają, że powinniśmy mieszkać z nimi w ich domu. Ja mam swoje mieszkanie w bloku i wolę mieszkać na swoim, zwłaszcza, że sytuacja w domu męża nie jest najlepsza. W święta teść wyzwał mnie i powiedział, że pobije, bo się dowiedział, że nie jesteśmy zdecydowani, by z nimi zamieszkać. To już trzecia taka afera z ich strony. Dodatkowo mąż pracuje z ojcem i ten rok jest uwiązany z ich domem. Twierdzi, że jest zmęczony po pracy i nie jest w stanie codziennie jeździć do mnie (tj. 27 km). Siostra i teściowa męża nie akceptują mnie. Mąż po naszej kłótni żalił się siostrze. Przeczytałam tę rozmowę. Słucha rad siostry następujących: weźcie separację, nie ustępuj jej, nie miej z nią dziecka, bo będzie później za późno itd. Mąż za wszelką cenę chce mieszkać w domu rodziców. Ja chcę mieszkać na swoim. Nie wchodzi w grę żaden kompromis ze strony męża, ani kupno mieszkania bliżej rodziców jego, ani zmiana pracy jego. Ja panicznie się boję tam zamieszkać po tych sytuacjach. Nie wiem, czy jest nadzieja dla nas? Zadaję sobie pytanie, czy warto walczyć o to małżeństwo? Jeżeli tak, to co mogę zrobić?