Czy to możliwe, że chłopak odkochał się z powodu jednej sytuacji?

Czy możliwe jest by się odkochać z powodu jednej złej sytuacji?Byłam z chłopakiem, który ponoć przy mnie bardzo się zmienił na lepsze, zaczął "czuć", po raz pierwszy się zakochał, dbał o mnie. Ze względu na narastające problemy i niedomówienia między nami nie układało się.Teraz znowu ponoć nic nie czuje, nie kocha mnie już, nie interesuje się tym, co się ze mną dzieje.Stwierdził, że musi mnie chronić przed samym sobą, bo to zawsze będzie wracało - ta znieczulica.Czy to możliwe by nic nie czuć?
KOBIETA, 23 LAT ponad rok temu

niemozliwe.sytuacja jest wielowymiarowa....pod Pani pytaniami kryje sie wiele tematow. odpowiadajac na nie moznaby napisac ksiazke....a najwazniejsze, jakie to ma dla Pani znaczenie? co Pani z tym robi? i jak sie Pani z tym czuje?warto sie temu przyjrzec, najlatwiej na terapii.pozdrawiam serdecznie, Violetta Ruksza

0

Trudności w budowaniu relacji z drugą osobą mogą wynikać z wielu rzeczy: złego przykładu relacji wyniesionego z własnej rodziny, traumatycznych przeżyć związanych z relacjami, lękiem przed zaangażowaniem, niedojrzałością emocjonalną... to tylko część powodów.

Gdyby kierować się samym wyznacznikiem, czy są osoby które "nic nie czują", można by poruszyć temat psychopatii gdzie występują realne problemy z przeżywaniem emocji, co uważam - jest w tej sytuacji na wyrost.

Szanowna Pani - jeżeli obie strony przejawiają chęć bycia ze sobą ale odczuwają trudności w budowaniu relacji, wówczas istnieje możliwość odbywania terapii dla par, która pomaga w ich zniwelowaniu lub też ustalenia czy realnie chcą Państwo kontynuować ten związek. Gdy brakuje chęci z którejś ze stron (czego objawem może być m.in. brak zaangażowania w budowanie relacji, uciekanie w momencie pojawienia się pierwszych trudności itp) - terapia nie będzie skuteczna.

0
Mgr Violetta Ruksza
Mgr Violetta Ruksza

To trudna sytuacja, w której można mieć bardzo dużo sprzecznych uczuć.

Z jednej strony widać, że Pani się bardzo martwi tym, co się stało. Zdaje sobie sprawę, że już od dłuższego czasu nie układało się za dobrze. Z drugiej strony jednak jakaś Pani część jest chyba ogromnie zaskoczona tym, że to wszystko się tak skończyło. Wydaje się, że mimo wielu niedomówień i narastających problemów, wierzyła Pani, że ten związek przetrwa.

Z pewnością warto się nad tym zastanowić. Czasem bowiem takie zaskoczenie obrotem sytuacji, mimo wielu wcześniejszych sygnałów, że dzieje się źle, oznacza, że trudno nam na bieżąco poradzić sobie z problemami. Odcinamy się od nich, staramy się ich nie widzieć. Aż w końcu jest już tak źle, że można niczego uratować i związek się kończy, a my "nie wiemy" dlaczego - odsuwając wszystkie złe doświadczenia, które zadziały się po drodze.

Warto o tym pomyśleć, ponieważ to, w jaki sposób radzimy sobie z problemami w danym związku, może zaważyć na późniejszych relacjach.

Witam. Można mieć tego typu problem z uczuciami i nazywa się to dystymią, ale przypuszczam, ze w przypadku chłopaka Pani to co innego.
Magdalena Brabec

0

Są takie zaburzenia i trudności objawiające się obojętnością, apatia, anhedonią czy trudnościami w przyjmowaniu i rozumieniu swoich emocji. Może warto, żeby chłopak skorzystał z pomocy specjalisty, rozpoczął psychoterapię? Miałby szanse wówczas przyjrzeć się temu, co się dzieje, zdiagnozować, pracować, a dalej zmienić się, poprawić swoje funkcjonowanie a tym samym satysfakcję z życia i relacji.
Jeśli oczywiście jest to faktyczny powód, a nie rodzaj "wymówki", usprawiedliwienia dal zakończenia związku.
Warto spokojnie porozmawiać, zaproponować możliwości leczenia. Także warto się przyjrzeć, co się nie układało, co było powodem trudności i czy jest Pani pewna, że chce wrócić do tej relacji. Ostatecznie- jeśli coś się nie układało, to jest to sygnał, że potrzeba zmiany- a pytanie czy są Państwo na nią oboje gotowi i czy mają Państwo motywację do pracy nad sobą?

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty