Depresja wraca, on nie, mam myśli samobójcze. Co robić?
Jestem 20-letnią studentką. Na początku I roku studiów miałam ustabilizowane życie, pełno marzeń i chłopaka, którego bardzo kochałam. Jednak studiowaliśmy w innych miastach, a ja oddalona setki km od domu szukałam ucieczki przed samotnością. Między mną a tym chłopakiem zaczęło się psuć, a w moim życiu pojawił się On - Maciek. Nie chciałam się z Nim wiązać, bo kochałam Filipa, Maciek nalegał. Rozstałam się z Filipem, Maciek rozstał się z Agatą (bo gdy się poznaliśmy to oboje byliśmy w związkach) i rzuciłam się w związek z Maćkiem (sądzę, że po to by zapomnieć o Filipie), który był blisko, był kochany, był moim ideałem. Sielanka trwała kilka tygodni, a On zaczął pokazywać swoją prawdziwą twarz. Chorobliwa zazdrość z Jego a potem i z mojej strony zaczęła psuć wszystko, co było między Nami piękne. Pojawiły się problemy, które sami wyolbrzymialiśmy. Mimo to była między Nami wielka namiętność. Seks zawładnął praktycznie całym naszym związkiem. Mentalnie się od siebie oddalaliśmy, nie mieliśmy o czym rozmawiać, dogadywaliśmy się tylko w łóżku. W tamtym okresie zaczęłam popadać w depresję, łapałam paranoje, czułam jak On się ode mnie oddala, że mu już na mnie nie zależy tak, jak na początku. W łóżku spełniałam wszystkie Jego zachcianki, mimo że na niektóre nie miałam ochoty, bo tak bardzo się bałam, że odejdzie. Padło podejrzenie, że jestem w ciąży. Mój stan psychiczny był makabryczny, mało jadłam, mało spałam, nie wiedziałam, co robić. Powiedziałam Maćkowi o wszystkim, a ten kazał mi usunąć ciążę nie dając mi żadnego wsparcia, tylko wymówki. Gdy się wszystko wyjaśniło po badaniach, myślałam, że będzie między Nami lepiej, ale nie. Zaczął mnie unikać. Ja byłam coraz bardziej przygnębiona. Wtedy dostałam pierwszego ataku nerwicy. Wylądowałam na oddziale ratunkowym. Maciek nie przyjechał, mimo że został powiadomiony. Kontrola u psychiatry, leki psychotropowe - zaczęła się walka z depresją. Moja lekarka zabroniła mi jakichkolwiek kontaktów z Maćkiem, ale ja nie posłuchałam, czego do dziś żałuję. Wróciliśmy do siebie. Nie było kolorowo, ale staraliśmy się to wszystko jakoś poukładać. Były momenty lepsze i gorsze. Jak Maciek był - leków nie brałam, gdy go nie było - brałam. I taka huśtawka. W wakacje musiałam wyjechać za granicę. Mimo Jego zapewnień, że będzie czekać na mój powrót, nasz związek się rozpadł. W tamtym okresie zaczęłam popalać haszysz. Dużo piłam i próbowałam jakoś zapomnieć. Brałam czasem leki, jak było bardzo ze mną źle. Po powrocie do Polski i na studia, odezwał się. Spotkaliśmy się, spotkanie zakończyło się w łóżku. Postanowiliśmy, że zostaniemy kochankami. Mówił mi, że mu już na mnie nie zależy, że już nie jestem najważniejsza, ale z seksu nie chce rezygnować. Ja idiotka myślałam, że uda mi się go zatrzymać, że może wrócimy do siebie, zgodziłam się na to. Trwa to już dobre trzy miesiące. Emocjonalna huśtawka. Teraz jest natomiast tragedia. Mam myśli samobójcze, bo On zaczął się spotykać z kimś innym. Mówi mi o wszystkim jak najlepszej przyjaciółce, ale ja nie jestem w stanie tego słuchać, bo ciągle Go kocham i to mnie rani. Nie wiem, gdzie mam szukać pomocy, jak to rozwiązać. Tak bardzo się boję, że coś sobie zrobię, nie mam siły na odejście, nie mam siły na walkę o Niego. Błagam pomocy. Jak zmienić nastawienie?