Jak odpędzić samobójcze myśli?
Witam. Mam 30 lat, mam męża i dwoje wspaniałych, zdrowych dzieci. Tylko dzięki myśli o nich jeszcze tu jestem. Gdy poznałam mego męża wydawało mi się, że chwyciłam Pana Boga za nogi - dobry, zaradny, troskliwy, wyrozumiały i na dodatek przystojny. Razem mogliśmy przenosić góry, jednak obydwoje mamy „gorące” temperamenty, a oprócz tego jestem uparta i zawzięta - to wiem. W zeszłym roku zaczęły się miedzy nami poważne kłótnie, doszło nawet do rękoczynów z jego i z mojej strony. Jednak po kilku dniach pogodziliśmy się i oboje uznaliśmy to za jednorazowy incydent. Zapomnieliśmy o tym, bo bardzo się kochamy. Jednak w tym miesiącu znów pokłóciliśmy się. Niby o nic, ale od słowa do słowa i przerodziło się to w prawdziwe piekło, mąż stał się okrutny, zwyzywał mnie od najgorszych przy swoich kolegach i naszych sąsiadach, groził mi nożem, powiedział że mnie zabije. To wszystko było oczywiście pod wpływem alkoholu. Ja go nie sprowokowałam niczym, nie odzywałam się, mimo to sam się nakręcał. Byłam pewna, że już mu nie wybaczę, ale nie mam dokąd pójść, nie pracuje bo młodsze dziecko ma roczek. Jestem już tym zmęczona, chce z nim być bo go kocham, jednak nie potrafię zapomnieć o tym co mi zrobił. Z tego wszystkiego po prostu chciałabym umrzeć, ale kto zajmie się moimi kochanymi dziećmi?