Dziwne zachowanie - proszę o pomoc
Witam! Mam 19 lat i nie wiem co się ze mną dzieje. Nie rozumiem tego. Teraz opiszę swoją niezwykle wzruszającą historię (tak, tak - to jest sarkazm) i będę miał nadzieję, że ktoś coś zrozumie z tego. Jak już napisałem mam 19 lat, przeprowadzałem się ponad 30 razy (od 2006 mieszkam w jednym miejscu). Już po kilku przeprowadzkach zdałem sobie sprawę, że nowe znajomości nie mają sensu, bo się i tak wyprowadzę. W wieku 12 lat mieszkałem z siostrą (3 lata starszą) - matka wyjechała do Stanów Zjednoczonych pracować, a ojciec mieszkał ze swoją dziewczyną. Po 3 latach wyjechałem z siostrą do UK do matki i od tego czasu mieszkam z nią (moją matką). Z siostrą mam i miałem zawsze dobry kontakt, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz się pokłóciliśmy. Z matką...hmm...od czasu do czasu krzyczała na mnie, a ja milczałem. Szybciej kończyła, jeśli nic nie odpowiadałem i miałem "kamienną minę", czasem tylko się odezwałem, ale nigdy nie podnosiłem głosu na kobietę. Moja matka jest po...hmm...przejściach. Chodziła na terapię i ją ukończyła, więc mniej więcej (raczej mniej) wiem jak wygląda terapia. Zostałem wychowany przez kobiety. Staram się być miły dla kobiet, rozumiem sporą część ich problemów (tzn. tak mi się wydaje), zawsze znajdę czas, żeby wysłuchać co mają do powiedzenia, a nie mogę sobie żadnej znaleźć. Znajomych właściwie nie mam. Mam jedną znajomą, z która się spotykam może raz na miesiąc, cały czas sms-ujemy. Zawsze ona więcej mówi/pisze. W większym towarzystwie prawie milczę. Nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Parę razy starałem się otworzyć na ludzi, ale zawsze kończyło się to dla mnie kopniakiem psychicznym. Jeśli wychodzę z domu, potrzebuję muzyki, która wzbudzi we mnie agresję. Styl, w jaki się ubieram, nie jest modny. Dobrze się w nim czuję, a dodatkowym atutem jest - pozwolę sobie zacytować - "agresywny wygląd". Wydaje mi się, że ubieram się tak, bo boję się ludzi. Boję się zadzwonić w sprawie pracy, mimo że płynnie rozmawiam po angielsku. Boję się iść do pracy. Panicznie boję się pracy. Wydaje mi się, że boję się ludzi, a agresja pomaga mi w... właściwie nie wiem w czym. Chyba w życiu. Kiedy widzę ludzi - mam ochotę ich zabić. Widzę jak ubierają się w to, co jest modne, tylko po to, żeby ludzie ich lubili albo z najgłupszego powodu jaki może być - bo te ciuchy są modne. Raz zapytałem - jaka jest opinia o mnie wśród Polaków, którzy mieli kontakt ze mną albo o mnie słyszeli. "Gbur, który wygląda jakby miał problemy z utrzymaniem kontroli nad złością albo jakby chciał się zaraz rzucić i zabić kogoś". Zapytałem tylko - czemu gbur? Odpowiedź naprawdę mnie zdziwiła. "Bo jestem zbyt szczery". Przyznaję - nie widzę powodu, dla którego mam kłamać kiedy tak otwarcie mówią, że oczekują zawsze prawdy. Aha - i mam wahania nastroju. Czasem mam: "Wow, jestem szczęśliwy, mimo że niewiele mam. Życie jest cudowne!", a potem zjazd: "Życie jest do dupy. Co ja jeszcze robię na tym świecie? A gdyby tak się zabić?". Nie zabiję się tylko z jednego powodu. Uważam to za ucieczkę, za poddanie się, za brak woli do walki - duma mi na to nie pozwala. Większą część ludzi postrzegam jako worki mięsa, nawet nie mogę ich nazwać stadem zwierząt, bo w stadzie każdy zna swoje miejsce i rolę. Jeśli ktoś to zrozumiał i potrafi mi wytłumaczyć co się ze mną dzieje, dlaczego jestem "ten dziwny" to będę bardzo wdzięczny.