Jak mam przełamać barierę psychiczną?
Dzień dobry. Cierpię na anoreksję już od ponad roku. Przy wzroście 155 ważę 39 kg, od 6 miesięcy nie mam okresu. Jestem żoną i matką, pracuję zawodowo, ale moje życie toczy się wokół jedzenia. Ciągle o tym myślę, co mogę zjeść, a co nie, maniakalnie gotuję dla innych i interesuję się kulinariami. Sama odmawiam sobie prawie wszystkiego. Mój dzień wygląda tak: rano kawa, później kilka kromek wafli ryżowych (koniecznie w wersji slim), jabłko, surowa marchewka albo pietruszka, o 17 obiad (zazwyczaj warzywa, troszkę kaszy, ziemniaków, makaronu) - nie więcej niż 400 kcal, później znowu kilka wafli albo i nie, wieczorem kolacja (duży jogurt naturalny 0% z otrębami, płatkami i siemieniem). Czasem kromka chleba albo płatki owsiane na mleku (a raczej wodzie zabarwionej na biało mlekiem).
Od czasu do czasu mam ataki głodu, napycham się, wiedząc, że i tak za chwilę to zwrócę. Czasem wymiotuję, ot tak, bo wydaje mi się, że za dużo zjadłam. Ale zazwyczaj najadam się zakazanymi produktami i je zwracam. Byłam u psychiatry i psychologa, miałam chodzić na terapię grupową, ale niestety jest to w moim przypadku niemożliwe (zbyt daleki dojazd). Nie wiem, co mam robić. Mam dość ciągłego myślenia o jedzeniu, o diecie, o kaloriach. Chcę zacząć z powrotem normalnie żyć. Mój mąż już nie wytrzymuje, moi rodzice też (wiedzą o mojej chorobie - ale co ciekawe, mnie to cieszy, jak widzę, że się o mnie martwią, jak inni mówią, że jestem za chuda). Co mam robić? Jak wrócić do normalności? Co zrobić, żeby wróciła miesiączka? Muszę coś z sobą zrobić dla dobra mojej rodziny, dla mojej córeczki. Proszę o pomoc.