Jak przeciwdziałać atakom apatii?

Witam. Mam 21 lat i w tym roku po raz drugi rozpoczęłam studia. W zeszłym roku nie udało mi się zaliczyć roku. Od kiedy tylko pamiętam co jakiś czas pojawia się u mnie okres kompletnej apatii, braku chęci do życia, braku motywacji, stanów lękowych. Jest połowa semestru, a ja już tonę w zaległościach, nie chodzę na zajęcia. Czasami boję się wychodzić z domu, przebywać wśród ludzi. Od zawsze cierpię na fobię społeczną, przez którą moje życie to było pasmo niekończących się niepowodzeń. Od dwóch lat moje nastawienie do sytuacji społecznych się zmieniło, już się nie boję tak jak kiedyś. Mój problem jest w tym, że kiedy we wrześniu wróciłam na studia przez kilka tygodni miałam sporo motywacji do robienia rzeczy, studiowania. Na ten moment zawaliłam wiele spraw i boję się podjąć walkę o dalsze studiowanie. Moje nieobecności mogą niedługo skutkować skreśleniem mnie z listy studentów. Nie potrafię z nikim o tym porozmawiać, słyszę tylko rady od innych, które nie pomagają mi w żaden sposób. Jestem przeświadczona o tym, że nigdy niczego nie skończę, nigdy nie znajdę czegoś dla siebie co mogłabym w życiu robić. Nie mam motywacji do nauki, do rozmawiania z ludźmi, do uczestniczenia w zajęciach. Strasznie się boję. Czasami czuję ogromną pustkę w sobie, z którą sobie nie radzę i myślę wtedy o najgorszym, o odebraniu sobie życia, chociaż czuję, że nigdy nie byłabym w stanie czegoś takiego zrobić. Boję się pojawić się na moim wydziale, stanąć przed moimi wykładowcami i spojrzeć im w oczy, ponieważ w ich przekonaniu jestem prawdopodobnie tylko leniwym studentem, nic poza tym. Ani motywowanie mnie przez rodzinę czy przyjaciół, ani próby robienia czegoś, nic mi nie pomaga. Nie posiadam żadnych pasji, mogłabym praktycznie cały dzień leżeć w łóżku i słuchać muzyki. Odżywiam się źle, jem zazwyczaj jeden posiłek dziennie i to dopiero pod wieczór, palę papierosy. Nie radzę sobie ze stresem. Nie wiem skąd to wszystko się u mnie bierze. Nigdy nie byłam pilną uczennicą, zawsze stałam gdzieś z boku bojąc się odezwać do innych chociaż słowem (co utrudnia mi pracę na zajęciach), od zawsze chodzę z głową w chmurach. Czasami łapię krótkie okresy, kiedy mam motywację do wszystkiego, widzę dla siebie wiele możliwości rozwoju, ale później wracam do punktu wyjścia kiedy stwierdzam, że to wszystko to tylko nierealne mrzonki. Chodziłam kilka miesięcy do psychologa, ale zrezygnowałam z terapii ponieważ nie wierzyłam, że ta terapia mogłaby mi w jakikolwiek sposób pomóc. Czasami jestem przeświadczona o tym, że tak już będzie zawsze, aż do końca mojego życia. Nic nigdy nie osiągnę i zmarnuję swój czas. Naprawdę nie wiem co z tym zrobić. Proszę o pomoc, o małą iskierkę nadziei, że ktoś tam w świecie mnie rozumie.
KOBIETA, 21 LAT ponad rok temu

Witam.
To taki czas w Pani życiu, kiedy mogłaby się Pani nim cieszyć i czerpać garściami. A prawdopodobnie z powodu pogłębiającej się depresji nie może Pani. Trudno się Pani zakotwiczyć, poczuć swoje miejsce i odnaleźć siebie. Pani potrzebna jest psychoterapia - taka przestrzeń, w której na początek będzie mogła Pani popracować nad wiązaniem się i więzią, co może stanowić pewne wyzwanie oraz zająć się wypełnianiem braków, które odczuwa Pani w swoim życiu. Polecałabym również wizytę u lekarza psychiatry. Właściwy dobór leków może Pani pomóc na początek odnaleźć nieco energii w sobie i poczuć więcej stabilności.
Pozdrawiam.

0

Witam,

wskazane jest wsparcie specjalistyczne, psychoterapia poznawczo - behawioralna jako forma pomocy.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty