Jak rozstać się z mężem alkoholikiem?
Witam. Mam nadzieję, że ktoś mi doradzi jak mam to zrobić. Jestem z mężem ok. 6 lat, 3 lata po ślubie, mamy 3 letniego synka. Od bardzo dawna nam się nie układa, głównie z winy mego męża. Straciłam siły i nie chce już ratować naszego związku i nie chcę kolejny raz dawać mu szanse. Mój mąż jest alkoholikiem, przez alkohol stracił prawo jazdy. Teraz jakoś prawie miesiąc nie pije, widzi pewnie, że coś się zmieniło z mojej strony, inaczej na niego patrzę, ogólnie rzadko z sobą sypiamy ostatnio. Gdzieś pół roku temu, najdłuższa przerwa to 1.5 roku. Duszę się już w tym wszystkim, jak byłam w ciąży to od tamtej pory do tej pory nie śpię z nim w jednym łóżku, a minęło ponad 3 lata. Jak siedziałam z dzieckiem to wypominał mi, że musi utrzymywać całą rodzinę, że ja się do niczego nie nadaję i takie tam, a jak teraz pracuję, to mówi, że te pieniądze co ja zarabiam to i tak nic jemu nie dają.
Jakieś 5 mies. temu wyprowadziłam się i miałam papiery już na rozwód, ale dałam mu szansę, bo uwierzyłam, że przestał pić. Mówił, że zobaczył jak mu na mnie zależy. Wróciłam do niego, ale było jeszcze gorzej, pił i pił. Ogólnie to mieszkam z teściami. Teraz nie pije prawie miesiąc, ale to nie zmienia mego postanowienia, bo oprócz dziecka nic nas nie łączy. No i wracając do tematu chcę się wyprowadzić od męża, ale nie wiem jak. Mam gdzie iść, moja siostra zaoferowała mi pomoc, chce żebym przeprowadziła się do niej do K. pod Warszawą. Mam bardzo dobry kontakt z nią, zawsze sobie pomagamy. Tylko jest jeden problem ja mieszkam w B., siostra by po mnie i po synka przyjechała, ale jak to zrobić, żeby mąż nie posądził mnie o uprowadzenie dziecka? Wiem, że od tak sobie nie odda mi synka, a ja jemu synka nie zostawię z oczywistych powodów. No i jaką byłabym matką? Tak więc nie wiem, jak załatwić tę sprawę. Czy mam prawo zabrać dziecko? Od razu mówię, że już nie chcę być z mężem, chcę wnieść o rozwód. Tylko boję się, że zabierze mi dziecko. Proszę o poradę, jak mam to załatwić? Od razu powiem, że z moim mężem nie da się dojść do porozumienia.