Jak ułożyć sobie w końcu życie?

Mam prawie 50 lat. 7 lat temu poznałam kogoś na portalu randkowym i tak to trwa do dziś, bez spotkania. Zapewnia, że kocha a ja idiotka wierzyła i trwam mimo,ze coraz bardziej mi to wszystko ciąży. Przez ten czas przeszłam sporo operacji byłam po ciężkiej chorobie- raku- zawsze sama. Mieszkam z dawnym przyjacielem. I czasami widzę,że czas ucieka, a to ten tutaj przyjaciel bardziej mi pomaga niż tamten na odleglość z deklaracjami miłości.Zawsze coś mu stoi na przeszkodzie, a to problemy rodzinne,a to co innego. Dręczy mnie. Ale skończyć tego nie umiem. nie wiem co robić. 7 lat to dużo, szkoda mi tego czasu,ale widzę też jak się spalam. Chyba powinnam zostać przy tym co jest. Co mam realnie. Jeszcze mam stany depresyjne,albo wpadam w złość. Uważam moje życie za totalną porażkę mimo,że walczyłam kiedyś o nie jak lwica.Teraz zaczynam się poddawać....robię kardynalne błędy....przestaję wierzyć...kiedys wierzyłam w miłość, że mogę jeszcze być szczęśliwa.....teraz zaczynam wpadać w rozpacz. Za dużo porażek.Za dużo mężczyzn mnie zostawiło.Jak zachorowałam to szukałam miłości. Poznawałam różnych egoistów. Oni teraz mają inne kobiety.....z facebooka "śmieją mi się w twarz".....Znaczy,że ja jestem gorsza,nie warta miłości.Te myśli doprowadzają mnie do szaleństwa. Biorę leki na uspokojenie,ale wiem,że sobie szkodzę.Musze jakoś uspokoić się. Porzucić nadzieję na miłość.......to nie dla mnie.....Nie wiem.Nie umiem sobie tego ułożyć w głowie. Znikąd odpowiedzi..proszę o pomoc
KOBIETA, 48 LAT ponad rok temu

Dzień Dobry Pani,

Tak nie musi być!

Jest Pani silną wewnętrznie Kobietą, bo m.in. poradziła sobie z chorobą.
Ma Pani wszelkie prawo wiedzieć, jak się mają sprawy między Panią i "portalowym"
Mężczyzną.

A sprawy mają się tak, że temu Mężczyźnie na Pani nie zależy...
Przez okres siedmiu lat nie znalazł czasu, możliwości by spotkać się z Panią.
By spotkać się "sam na sam", żeby przekonać się, czy istnieje szansa na wspólną przyszłość uczuciową.
Taka relacja, dla relacji, bez relacji, lepsza niż nic, to dla Pani za mało.
Tak to już jest, że jeśli Kobieta tak bardzo chce być z kimś, tak łatwo potrafi przystać na wiele, wiele mniej, niż się spodziewała, a nawet jakąś minimalną namiastkę...
Doświadczyła Pani braku obecności Partnera internetowego, kiedy Pani potrzebowała.
Tym sposobem wyraźnie dał Pani do zrozumienia, że Mu na Pani nie zależy i żadne wymówki z Jego strony (prawdziwe i te nieprawdziwe) Pani nie pomogą...
Chcę Pani powiedzieć, że to co piękne jest jeszcze przed Panią, wystarczy troskliwie
i łagodnie zadbać o samą siebie, o swoje potrzeby...

Zachęcałabym Panią do wspierającej i rozwojowej pracy z psychologiem, by mogła Pani odbudować swoją samoocenę i zasoby, zadbała o swoje potrzeby, bo tylko dbając o siebie i zajmując się sobą, może Pani poznać Mężczyznę, z którym poczuje się Pani spełniona
i kochana..., czego Pani serdecznie życzę.

Gdyby miała Pani życzenie takiej rozmowy ze mną, zapraszam do kontaktu na Skype.

irena.mielnik.madej@gmail.com

0

Witam,
właściwie sama udzieliła sobie Pani odpowiedź na pytanie, co odczuwa Pani w związku z tą internetową relacją i co w związku z tym uważa Pani za najlepszą dla siebie decyzję. Warto jednak napisać do tej osoby o tym, co Pani odczuwa, co Pani myśli o tym wszystkim, jaki ta niejasna relacja na Panią wpływa. Może druga osoba nie do końca zdaje sobie sprawę, jak to wszystko na Panią oddziałuje. Ta relacja utrzymuje się już 7 lat, więc na pewno musiała coś dobrego wnosić w Pani życie, skoro trwała tak długo. Czasem łatwiej otworzyć się na ludzi, którzy nas nie widzą i nie ocenią. Każdy z nas potrzebuje wsparcia i rozmowy, zwłaszcza w trudnych chwilach. Warto się zastanowić, czy ma też Pani takie osoby wokół siebie (przyjaciel o którym Pani wspomniała?), być może relacja na odległość jest łatwiejsza, zwłaszcza na początku - łatwiej można się otworzyć, łatwiej rozmawiać o trudnych dla nas sprawach. Jednakże z czasem, jeżeli stoi w miejscu i nie przenosi się na inne płaszczyzny staje się coraz mniej satysfakcjonująca. Trudniej otworzyć się przed osobą, która siedzi na przeciwko, ale gdy się odważymy efekt może być zaskakujący. Przeżyła Pani w swoim życiu bardzo dużo trudnych chwil - chorobę nowotworową, porzucenie przez partnerów - jednak wszystko to Pani przetrwała. Pisze Pani, że "jest gorsza, nie warta miłości" - to tylko myśl, nie fakt. Ale jak ważna myśl, jak głęboko może odnosić się do Pani problemów, jak wiele mówi o tym, jak Pani ciężko w tym momencie. Ale musi być Pani świadoma, ze jeśli podporządkuje się tej myśli, pozwoli jej kierować swoimi decyzjami i zachowaniem, może przegapić Pani wiele okazji do szczęścia, a ta myśl może mieć olbrzymi wpływ na Pani funkcjonowanie, nawet jeśli nie zdaje sobie Pani z tego sprawy. Myślę, że w Pani przypadku wskazana byłaby wizyta u psychoterapeuty i rozpoczęcie terapii. Mogłaby Pani popracować nad tym przekonaniem, które kiełkuje u Pani od jakiegoś czasu pod wpływem tych ciężkich przeżyć i nad zmianą sposobu myślenia, dotrzeć do tego, co może Pani zrobić w obecnym momencie życia, aby było ono dla Pani satysfakcjonujące i jak Pokonać ograniczenia, które sama Pani nieświadomie na siebie nakłada.

Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Justyna Sordyl-Grajcar
www.psychoterapeutakatowice.pl

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty