Jak zaakceptować siebie?
Witam. Mam 16 lat i problem, który mnie przerasta, a mianowicie nie umiem zaakceptować siebie. Nie mogę pogodzić się z bardzo dużym wzrostem (ponad 180 cm) ,z tym, że nie mam chłopaka, albo przynajmniej prawdziwego przyjaciela.
Cały czas czuję się odrzucona przez innych, co tylko pogarsza sprawę, np. koleżanka zajęła miejsca wszystkim przyjaciołom, oprócz mnie. Nie umiem być sobą, bo nie wiem kim jestem. Czasem dziwnie się zachowuje. Gdy ktoś mnie raz czymś zrani - nie potrafię o tym zapomnieć, czuję się cały czas jak ta gorsza, nic nie warta. Trudno mi się otworzyć przed innymi. Nie wiem jak mam się zachowywać przy "szalonych" ludziach. Jestem trochę zwariowana, ale nie 24 h na dobę. Gdy chcę powiedzieć coś od siebie, nie jest to już takie interesujące. Dlatego muszę udawać, że jestem kimś innym.
Nie umiem pokazać siebie i to jest najgorsze. Czuję się beznadziejnie. Krytyka sprawia, że jestem jeszcze słabsza. Wstaję, a potem znowu upadam. Jest mi źle. Ogólnie ludzie uważają mnie za nudną osobę, dlatego często głupio się zachowuję, żeby pokazać, że jestem ciekawa, zabawna. Chciałabym, żeby ktoś mnie zaakceptował, przestał mówić: "z takim wzrostem to na koszykarkę powinnaś iść". Dlaczego tak się mówi do wysokich osób? Czy koniecznie moimi zainteresowaniami musi być kosz, siatka czy modeling? Czy ludziom o niskim wzroście mówi się, że mają grać elfy w filmach? Nie!
Tylko my, wysocy, mamy przerąbane. Na zabawach nikt nie prosi nas do tańca, bo to przecież głupio wygląda chłopak z wyższą od siebie dziewczyną. Jestem wierząca i wiem, że powinnam dziękować Bogu za wszystko, jednak wydaje mnie się to niesprawiedliwe. Mam pełną rodzinę. Nie jesteśmy zbyt bogaci, ale jest ok. Mamy stary samochód, co również nie polepsza mojego samopoczucia. Dużą rolę w tym moim załamaniu odegrała toksyczna przyjaźń, jeśli można to nazwać przyjaźnią. Olka rozbroiła mnie psychicznie i dlatego nigdy jej tego nie wybaczę. Nienawidzę jej.
Przez rok oderwałam się od tego wszystkiego, znalazłam wspaniałe koleżanki, ale mimo wszystko czegoś mi brakuje. Wiem, że nie dacie mi gotowej recepty co zrobić, by czuć się po prostu dobrze, ale może chociaż jakieś wskazówki? Proszę o pomoc. Nie chcę tak żyć. Ania