Jak znaleźć partnera na całe życie?
Nawet nie wiem od czego zacząć... Wydaje mi się, że mam depresje i to od wielu lat. A zaczęło się od tego, że w wieku 19 lat, a mam teraz prawie 29, zakochałam się. Był związek, ciąża, data ślubu i szczęście, które trwało do czasu, aż straciłam dziecko. Potem posypało się wszystko, później kolejne związki mniej ważne i związek z kolejnym partnerem, ojcem mojej córeczki. Tak naprawdę mało w tym było uczuć, był uzależniony. Wtedy myślałam o nim, nie o sobie, chciałam mu pomóc, tzn. mam taki charakter, że zawsze myślę o wszystkich, na końcu o sobie. No i byłam z nim, zaszłam w ciążę, niestety przeszłość męża się odezwała i trafił na długie lata za kratki w kwietniu 2006, w lipcu 2006 urodziłam córkę. Już wtedy byłam okropnie samotna, a zarazem szczęśliwa, że mam córeczkę. Przez okres 4 lat, żeby zapełnić pustkę spotykałam się z różnymi facetami i w każdym szukałam partnera na całe życie... jak wariatka, na silę. Mam tak cały czas, ta myśl jest moją obsesją. Lwia część tych facetów chciała tylko zabawy, seksu, a ja niby o tym wiem, ale łudzę się, że to będzie coś pięknego. Kiedy jestem sama, nie jest najgorzej, ale cały czas myślę, żeby z kimś być, a kiedy kogoś poznaję, kto myśli o mnie trochę poważniej, to jest mi dobrze przez tydzień, dwa, a później zaczynają się myśli, że to się nie uda, że mnie zostawi. Nie mogę się tej paranoj pozbyć, zadręczam go pytaniami i finał jest taki, że związek się kończy. Teraz też tak jest, wystarczy, że na początku znajomości mówił „kochanie”, a teraz napisze oschłe „cześć”, ja już mam paranoję. I zaczyna się kołatanie serca, histeryczne płacze, okropne myśli, nie chce mi się nawet dzieckiem zajmować, zżera mnie coś okropnego od środka. Jest pustka, strach, sama nie wiem co. Myślę, że mój problem polega na tym, że nie chcę być samotna, mam kochającą rodzinę, ale to mi nie wystarcza... a powinno!!! Zdaję sobie z tego sprawę, a myśli są takie, a nie inne, i nie umiem tego zmienić ,a tak bym chciała. Szybko się angażuje, ufam. Nie chce mi się żyć. Długo by pisać, by ktoś mógł mnie zrozumieć. Potrzebuję pomocy, ale nie wiem, gdzie jej szukać.