Jak zwalczyć bezpodstawny brak zaufania?

Witam, chciałbym podzielić się moją historią i poprosić o radę. Na początku chciałbym zaznaczyć, iż jestem osobą homoseksulaną, bo to z pewnością ma wpływ na ciąg dalszy. Pozostaję w stałym związku z partnerem. Jesteśmy ponad rok ze sobą. Wszystko zaczęło się pięknie, było trwałe, cudowne i nie przeszkadzało nam nawet to, że mieszkaliśmy w różnych miastach, co powodowało, że spotkania były rzadkie... Ale wiedziałem, że zawsze na mnie czeka, ja zawsze czekałem na niego... Pokochaliśmy się i kochamy do dnia dzisiejszego, tylko że... właśnie :(

Ja od jakiegoś czasu nie mam już takiego pełnego zaufania do mojego partnera. Wymyślam, że jak się nie odzywa, to pewnie z kimś spędza czas, że jeśli na sieci nie odpowiada, to pewnei rozmawia z jakiś chłopakiem, jak mówi mi, że na siłowni widział dobrze zbudowanego chłopaka, o jakiejś ładnej sylwetce, to już sobie wyobrażam, że on się mnie brzydzi, że nie podobam mu się... Wiem, że jest inaczej - widzę jak na mnie patrzy, czuję tę miłość, no i co najgorsze - on ZAWSZE miał do mnie 100% zaufania! ZAWSZE! Ja niekoniecznie... :( Tyle, że on nigdy, przenigdy nie dał mi ku temu powodów - nie zdradził, nie odszedł, nie zostawił mnie nawet na moment, zawsze dawał wsparcie...

Kilka razy w ciągu ostatniego pół roku, odkąd zauważyłem u siebie zmiany w zachowaniu, sprowokowałem sytuację, która mogła go wiele, wiele kosztować - zacząłem wydzwaniać na jego służbowy numer w czasie naprawdę nieodpowiednim. Wiedziałem o tym, ale z głupiej zazdrości podchodziłem do prób kontaktu. Dwa pierwsze razy upiekło mi się - był zły, rozżalony, wiem, że było mu przykro, ale teraz ostatnio to już przesadziłem - zacząłem wydzwaniać wiedząc, że nie powinienem. Do tego jakieś smsy o głupiej treści - niestety zrobiłem to pod wpływem alkoholu, bez kontroli. Żałuję jak niczego innego w życiu!

On powiedział, że nie ma siły na wieczną kontrolę, że on zawsze mi ufał, ale teraz już sam nie wie, że boi się mojej miłości, bo od dłuższego czasu kieruje się to w złą stronę :( Nie chcę go stracić! Kocham go i wiem, że mimo wszystko on kocha mnie, ale muszę popracować nad zaufaniem do niego! Przecież on nigdy nie dał mi powodów do zazdrości! A ja czasami robię sceny o byle co, piszę jakieś smsy z cyklu: jeśli masz czas to się odezwij, chyba, że właśnie rwiesz kogoś na sieci - takie totalne bzdury!!!! To żałosne i chore - chcę się zmienić, chcę nad tym popracować! Wiem, że z takim zachowaniem nic z tego nie będzie, a zapewniam, że i dla mnie i dla niego to był chyba najpiękniejszy rok w życiu.

Długo szukaliśmy się na świecie, to środowisko bywa różne, a nam się udało tak wiele przezwyciężyć, sprostać tak wielu przeciwnościom, do tego było kilka ciężkich chwil i zawsze mocno się wspieraliśmy, wiedzieliśmy, że możemy na siebie liczyć. Jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, tylko, że ten mój chory brak zaufania i ta głupia zazdrość to niszczy. Jak to możliwe? Mam świadomośc, że robię źle, a robię! Czy to depresja czy jakaś schizofrenia? Błagam, pomóżcie mi Państwo i doradźcie jak udowodnić, że zależy mi na odbudowaniu zaufania, jak pokazać, że chcę zmian, jak się skutecznie zmienić.

Czy powinienem mojego partnera zaangażować w tę pracę nad sobą, czy wszystko robić samemu, samemu nad sobą pracować i czekać na to, aż zauważy tę poprawę? Aaha, pragnę jeszcze dodać, że zawsze miałem okropne kompleksy! Nadwaga, okulary, brak stylu - po tym jak się poznaliśmy zmieniłem się nie do poznania :D Dzięki niemu właśnie! Teraz zero nadwagi, atrakcyjny wygląd, zdrowa cera - rzuciłem palenie dzięki jego wsparciu! Naprawdę wiele zmeiniłem w swoim życiu. Pomógł mi bardzo stać się taką osobą jaką teraz jestem - pomógł wydobyć ze mnie to co było przykryte "warstewką tłuszczu".

No i jeszcze jedno o czym nie napisałem - jest między nami troszkę różnicy wieku, ale rozumiemy się bez słów, to mój pierwszy poważny partner, natomiast ja jego poważniejszym jestem 3, może 4 z kolei i sporo było przypadkowych znajomości w jego życiu. Na początku mi wszystko powiedział, nie ukrywał niczego, powiedział z kim był, na jakich zasadach, powiedział wszystko od razu, bo wiedział, że i tak będze musiał mi powiedzieć, bo czułby się źle z tym, że nie wiem o jego przeszłości, a wiedział już, że bardzo mu na mnie zależy i mi na nim i powiedzał otwarcie: nie chcę przed Tobą mieć żadnych tajemnic! I tak zawsze było.

Ostatnio o kilku rzeczach powiedział mi po fakcie - jak mu to wypomniałem, to powiedział, że nie musi mi się spowiadać i widzi, że ja mu nie ufam, a to nie tak :( Ja po prostu dziwię się, że nie chciał mi powiedzieć o kilku sprawach. Wytłumaczył się tym, że zrobiłbym mu scenę zazdrości, a na pewno nie było o co, bo jego na razie nikt inny nie interesuje, ale jednocześnie dodał, że jest troszkę zmęczony brakiem tego zaufania i chorą zazdrością. Błagam! Radźcie ile wlezie, bo stracę tę miłość :(((( a nie chce tego... I on też nie. Razem, obaj wiemy, że mamy o co walczyć i chcemy tego, tylko jak na to zapracować? :(

MĘŻCZYZNA, 28 LAT ponad rok temu

Witam!

Pana postawa względem partnera jest bardzo męcząca dla niego oraz obciążająca psychicznie dla obu. Jeśli jesteście w bliskiej relacji, to warto o tym, co Pan napisał wprost powiedzieć partnerowi. W Pana wypowiedzi jest bardzo dużo pozytywnych uczuć i pragnienie rozwiązania problemów.

Myślę, że możecie skorzystać z terapii dla par. Jest to rodzaj terapii, który pozwala rozwiązać parom ich problemy, pogłębić wzajemną relację oraz lepiej się poznać. W tej sytuacji będzie to dobre wyjście, ponieważ razem będziecie mogli pracować nad problemami i budować wspólne zaufanie oraz wzajemny szacunek. Warto popracować nad sobą, aby utrzymać i rozwijać tak wartościową relację. 

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty