Pierwszą rzeczą, którą z pewnością można stwierdzić to ogromne wręcz napięcie, jakie jest w Pani związku. I to niezaprzeczalnie wpływa źle na Panią, męża oraz córkę. Jest w Pani bardzo dużo nagromadzonej złości i poczucia winy. Kłócicie się Państwo wzajemnie, a co najgorsze po przekroczeniu pewnego progu powtarza się te same zachowania w kolejnych kłótniach, mam tu na myśli przekraczanie pewnych granic jak np. uderzenie Pani w twarz. Pani z kolei próbuje manipulować mężem udając duszenie się, później śmiech... To wszystko dzieje się pod wpływem emocji, ale jest toksyczne. Dodatkowo obwinia się Pani za to i stąd prawdopodobnie objawy psychicznego przeciążenia jak ból głowy czy senność.
Myślę, że najważniejszą rzeczą, którą możecie Państwo zrobić w tej sytuacji to podjęcie wspólnej terapii. Nie ma znaczenia, kto z Państwa prowokuje kłótnie, a kto daje się sprowokować. Fakt jest taki, że dochodzi do rękoczynów i ani Pani, ani mąż nie potraficie tego zmienić. Szantażowanie samobójstwem wynika przede wszystkim z bezradności, tego że nie potrafimy dotrzeć do drugiej osoby. W psychologii często interpretuje się tego rodzaju szantaż jako tłumioną wrogość do partnera, chęć "unicestwienia" jego, a nie siebie (samobójstwo jest bardziej akceptowalne społecznie niż zabójstwo). Ten "krzyk bezradności" przez tą drugą stronę może być natomiast interpretowany jako histeria i pogróżki, które nic nie znaczą - w każdym razie z każdą kolejną kłótnią znaczą coraz mniej.
Na razie powstrzymałabym się od szufladkowania objawów jako "depresji". Wynikają one przede wszystkim z napięcia i to o jego rozładowaniu należy pomyśleć w pierwszej kolejności. Psychoterapia może być trudna, bo będzie wymagała pracy nad związkiem i zmiany pewnych nawyków, ale pomoże się Państwu komunikować między sobą. Państwa sposób rozwiązywania konfliktów może wynikać z wzorców z domu rodzinnego, z nierozwiązanych i "uklepanych" konfliktów z przeszłości i in. Ten temat jest na pewno konieczny do rozpracowania na terapii. Moim zdaniem jednak problem leży w relacji Pani i męża, nie w Pani. Oczywiście w sytuacji, gdyby czuła się Pani coraz gorzej może skonsultować sprawę z lekarzem psychiatra, ale moim zdaniem warto zacząć od wizyty u psychologa zajmującego się terapią pary.
Serdecznie pozdrawiam!